Dziś czuję, że w wyścigu z życiem przegrywam.
Że więcej jest na moich barkach, niż mogę udźwignąć bez grymasu bólu na twarzy.
Że słowa "nikt cię nie może zranić bez twojego pozwolenia" albo "co cie nie pokona, to cie wzmocni" a nawet "Bóg nie daje ci więcej niż zdołąsz udźwignąć" zwyczajnie mnie wkurwiają.
Więc nie myślę o nich. Blokuję je. Staram się zwyczajnie PRZETRWAĆ. Przeczekać.
Czy to sensowne i zdrowe? Okaże się.
Dziś wracam myślami do takich chwil, sielanka z kwiatami we wɵsach. Może jeszcze kiedyś się przydarzy...
Idag känns det som att jag loosar i racet med livet.
Att det läggs mer på mina axlar än jag orkar bära utan att smärtan och kampen speglas i mitt ansikte.
Att orden "ingen kan såra dig utan ditt medgivande" eller "det som inte bryter ner dig gör dig starkare" och även "Man får inte mer än man orkar bära"...att de går mig så förjävligt på nerverna.
Så jag tänker inte på dem. Blockerar dem helt enkelt och försöker att HÅLLA UT. Vänta ut.
Om det är klokt och sunt? Det får väl visa sig.
Idag vill jag trösta mig med gamla glada, obekymrade tider, med blommor i håret.
Love and peace within!
Iwona :)
29 januari 2015 12:12
Kasiu, myślę, że jeszcze wiele takich chwil przed nami... Ściskam!
Kasia
1 februari 2015 16:10
Trzymam za to kciuki :-*
Mango
29 januari 2015 14:55
A moze tak - regularne przerwy w pracy, po kilka minut kiedy mozesz sie skupic i przywolujac najlepsze pozytywne zdarzenia i te unoszace przezycia, ktore one wywolaly, focus w myslach tylko na te pozytywne, energia, sloncem wypelnione, robisz jednoczesnie kilka-wiele spokojnych glebokich oddechow , zbierasz te ukryte dawki energii i prawie doslownie widzisz oczami wyobrazni jak one przenosza sie z tlenem wszedzie tam w organizmie , gdzie ich brak, wypelniasz te luki i ladujesz sie do nastepnego etapu. Twoja sila wewnetrzna ( zgromadzona, do ktorej tylko Ty masz dostep) zamienia sie w niesamowita moc . :)
Benia
29 januari 2015 17:08
Kasiu jak to zawsze powtarza moja Mama - myśl pozytywnie. Czy pomaga ? Pomaga i tego Tobie życzę :)
Kasia
1 februari 2015 16:21
Widać od razu, że Mamę masz fajną.
Dziękuję Beniu :-*
Monika
30 januari 2015 19:32
Wszystko będzie dobrze, to tylko teraz taki okres w życiu, w końcu lepsze dni muszą nadejść :-)
Kasia
1 februari 2015 16:30
Wiesz, ja właściwie zawsze w to w głębi serca wierze. Czasem tylko moje niebo zasnuwają ciemne chmury. I tak właśnie sobie wtedy tłumaczę: nic nie trwa wiecznie... I tak od ponad... dwóch lat...
Ściskam
Maryla
31 januari 2015 16:00
Droga Kasiu,musze ci zmartwic. Wyscigu z zyciem nie wygrasz.Wiem,ze wiesz,ze musisz zwolnic tempo / zapytac sie samej siebie co jest najwazniejsze i wtedy ulozyc plan dzialania. Czy "mierz sily na zamiary a nie zamiary wedlug sil" cos ci mowi? Mam nadzieje ze to powiedzenie cie "nie wkurwi" a moze w czyms pomoze? Zycze ci tego z calego serca. Zagladasz czasami na moj Instagram? A moze zostaniemy przyjaciolmi na FB? Ja czasami czerpie sile od innych osob przegladajac inne profile. Kazdy z nas ma swoj bagaz i musi go dzwigac,dobrze jest czasami sobie o tym przypomniec. Pozdrawiam serdecznie.
Kasia
1 februari 2015 16:42
Oj, Marylko, dzięki Ci, dzięki Tobie widzę właśnie, że jak się już nie jest takim "wkur....", jak to "ciśnienie" opadnie, to inwektywy w słowie pisanym są dość rażące. Muszę o tym pamietać :)
Życie mi przypomina nieustannie, kto tu rządzi. I masz rację, nie da się obejść praw natury. Nie chcę wygrywać, chcę.... tak strasznie chcę i potrzebuję żyć z życiem w harmonii...
Oczywiście, że zaglądam na Twoj Instagram! Chyba napisałam Ci o tym w jakimś komentarzu, jak bardzo inspiruje, jak ogrzewa serce, kładzie się jakby pierzynką ciepłą na nim, otula. To ciepłe światło Twojego domu.
Znajdę Cie za FB! :)
Uściski!
Maryla
1 februari 2015 17:08
Wytlumacz mi proszę co znaczy życie? Co masz na myśli mówiąc ze chcesz byc w harmoni z życiem? Ja wiem jaka jest moja definicja. Mój dom to mój mały świat dający mi poczucie bezpieczeństwa. W dalszym ciagu go tworze a czasami zmieniam. Dobrze mi tak. Dbaj o siebie.
Kasia
1 februari 2015 17:16
Życie, pytasz?
To, co mi się przytrafia.
Pasmo zdarzeń przesuwających się przed moimi oczyma, wymagających zaangażowania.
I pewnie wiele więcej, gdyby się lepiej zastanowić...
:)
Ty też. Wysłałam Ci wiad. na FB :)
maryla
1 februari 2015 20:52
Dla mnie zycie to Ja. Tak,pisane duza litera bo jestem dla mnie samej najwazniejsza. Dostalam jedno zycie jako prezent i nie chce go zmarnowac,a bylam juz na "dobrej drodze". Zajelo mi to tak z 50 lat zeby do tego dojsc. Nikt inny o mnie nie zadba jezeli ja tego sama nie zrobie. Mam oczywiscie przyjaciol, rodzenstwo,dzieci. Wiem,ze wszyscy chca dla mnie dobrze na swoj sposob.I okazuja to w rozny sposob. Kochac samego siebie nie znaczy byc egoista ale miec dla siebie respekt i szacunek. Ucze sie tego caly czas. Ja tez probowalam sie z losem i co??? Los wygral wielokrotnie. To wcale nie znaczy ze ja dalam za wygrana. Jestem pokorna,skromna uczennica bo w dalszym ciagu ucze sie siebie.
Kasia
6 februari 2015 10:11
Wspaniale to ujęłaś Marylko. Oby każdy w którymś momencie życia doszedł do takich wniosków. Wkurza mnie, że inaczej się nas wychowuje/wychowywało. Do samospalania, poświęcania się dla innych. Zamiast uczenia, jak można JEDNOCZEŚNIE dbać o siebie i innych i AKCEPTOWAĆ los trochę bardziej. Wtedy byłoby nam łatwiej. Tak mi się wydaje.
Pozdrawiam piątkowo :)