Na początek weekendu małe przypomnienie za pomocą przepięknego obrazu #martafrej.
Urzeka mnie nie tylko genialnością przekazu ale i gamą barw :)
Już to kiedyś mówiłam, ale powtórzę się...
Niektóre rzeczy można PRZECZEKAĆ.
Można przeczekać poczucie obowiązku wpatrując się na zatłuszony okap kuchenny.
Okap się oczywiście sam nie umyje, ale i Twoje ciało samo się nie zregeneruje po tygodniu ciężkiej pracy, jeśli nie stworzysz ku temu warunków. Ot co! A co jest ważniejsze: okap, czy Ty?
Zwyczajnie więc PRZECZEKAJ ochotę umycia go i zjedz jabłko z namaszczeniem dzieląc je na zgrabne ósemki. Albo zamknij się w toalecie i przeczytaj najdłuższy artykłu w porannej gazecie bez poczucia winy! :)
Można też PRZECZEKAĆ niechęć pozostałych domowników do odkurzania lub zmywania naczyń czy wynoszenia śmieci.
To jest najłatwiejszy sposób na zorganizownie sobie odbobiny wolnego czasu, i jednocześnie NAJTRUDNIEJSZY.
Bo zakłada, że WYTRZYMASZ rwący wnętrzności widok sterty naczyć etc. pijąc kawę z nogani zarzuconymi nonszalancko na kuchenny stół czy barierkę balkonu, czekając aż inny domownik podejmie się wykonania tej pracy (którą Ty zwykle wykonujesz). Bo nie masz cierpliwości czekać, bo unosisz się honorem, czy nie wiem co tam jeszcze popycha właśnie CIEBIE do grania cierpiętnika przed Twoją własną rodziną.
PRZETRZYMAJ to uczucie RAZ. Na próbę! Może akurat DZISIAJ? I zobacz, jakiego to daje KOPA!
I jak cieszy, gdy ktoś inny ZAJMIE Twoje MIEJSCE na chwilę. To Cie nie detronizuje jako najbardziej kompetentną osobę do wykonywania zadania xyz. To Ci DA CZAS.
Go and get it! ...jak to mówią za granicą.
Fajnego weekendu życzę!
Love and peace within!
Mango
23 maj 2015 14:53
Dobre podejscie do sprawy, nie po to aby wykazac sie obojetnoscia ale po to aby nauczyc innych ze jest robota do zrobienia. Znajoma nie mogla sie doprosic pomocy przy sprzataniu ze stolu po posilku, mimo ze po drodze byla zmywarka i jakby kazdy wzial ze soba swoje to i by oszczedzil wielokrotnego deptania. Sama zbierala i ogarniala kuchnie po obiedzie. Zauwazyla jednak ze z regularnoscia stol zapelnial sie naczyniami, tylko ktos przesuwal je na srodek stolu i odchodzil. Przestala prosic o pomoc tylko zaczela odstawiac a to kubek po kawie, a to talerzyk i filizanke i puste opakowanie po mleku, z powrotem na podkladke na talerzyk. Wewnatrz czula sie zle, no jak to ja kobieta, no przeciez do mnie nalezy dbanie o ognisko rodzinne i porzadek... Postawienie nowego talerzyka, wypicie kawy wymagalo teraz przesuniecia na nowo tych przedmiotow na srodek stolu, za kazdym razem kilka dodatkowych ruchow. Staly wieczorem staly rano, dopiero gdy juz bylo ich duzo ok pieciu i ani miejsca aby postawic czyste naczynia, dopiero wtedy ktos zebral je i postawil tam gdzi mialy z poczatku byc postawione, do mycia. Metoda ktora dala efekt, bez slow... :)
Kasia
27 maj 2015 14:25
To wspaniałe!
Niełatwe, bo wymaga cierpliwości i nieugięcia, ale daje efekty. Bo nierzadko upominanie i proszenie działa demotywująco, zwłaszcza na młodszych domowników, jakoś tak z przekory chyba.
Dopiero własne doświadczenie, jak coś zaczyna doskwierać, przeszkadzać, uświadamia, że w domu nie ma wróżek :)
Kasia
27 maj 2015 14:19
Prawda!? :)
Sęk w tym, żeby umieć sobie na codzień samemu o tym przypominać.
To wielka sztuka ale tak, jak ze wszystkim, tak i z tym - trening czyni mistrza :)
Pozdrawiam,
K
Madzia
2 juni 2015 23:58
Wlasnie sie zastanawialam jak mozna zostawic wiadomosc :) Czytam Twoje wpisy od konca i dopiero przed chwila zauwazylam, ze wyjasnilas to w zwiazku z "konkursem".
Ale nie o to mi chodzi. Chcialam podzielic sie moim sposobem na sterty naczyn w kuchni albo balagan w lazience. Nauczylam sie przeczekiwac..na poczatku kosztowalo mnie to sporo cierpliwosci, ale teraz juz jest latwo. A jesli akurat przyjdzie ktos znajomy a w mojej kuchni pietrza sie naczynia, to spokojnie mowie, ze wlasnie przeprowadzam eksperyment rodzicielski :)
Powodzenia!
Kasia
4 juni 2015 12:35
Brawo! Brawo! :))))
I ukłony za podzielenie się pomysłem :)
Ja staram się iść jeszcze krok dalej i powstrzymywać się przed wyjaśnianiem i usprawiedliwianiem za bałągan w domu przed obcymi, ale zawsze! mi się wymknie jakieś usprawiedliwienie, inaczej chyba bym się udusiła albo eksplodowała ;)
Może to też da się przeczekać?
Pozdrawiam :)