Mówiłam, że w tym roku będzie bardziej boso.
Pisanie miało być nie tylko BEZ WOALKI ale i BEZ BUTÓW! Miało być fajnie.
Aż tu życie, po raz kolejny, no cóż, trzepie mnie po dupie.
Jestem nie tylko bez butów ale i rozczochrana i zupełnie nieadekwatna. I z przysłowiową ręką w nocniku.
Chociaż to nie ja nawaliłam. Tylko ktoś inny.
Chodzę więc teraz (w podwójnych skarpetach, a nie boso!) i kombinuję, jak tu:
Po pierwsze nie zwariować.
A po drugie nie popaść w samoudręczanie, bo dałam się tak wmanewrować.
Jestem w kropce. Źródełko jest zatkane.
Aż do odwołania.
/K
Maryla
2 januari 2016 18:31
Bardzo mi przykro Kasiu. Podobno nie ma sytuacji bez wyjścia. Nie mam pojęcia czy sie ze mną zgodzisz ale mam wrażenie ze sama wiesz najlepiej co powinnaś zrobic. Dasz radę bo ja tez dałam i to wielokrotnie. Trzymam kciuki.
Kasia
4 januari 2016 15:19
Dziękuję Marylko, ja wiem, że dam radę. Zawsze wiedziałam. A od jakiegoś czasu nawet zaakceptowałam, że nie wszystko w życiu może wyglądać, tak, jak ja sobie wymarzyłam, czy wyobraziłam... to pomaga przeżyć :)
Myślę, że po raz kolejny coś sie musiało "schrzanić", żeby można było z jakichś tam ruin odbudowywać coś od nowa. Tego się trzymam :-*
Kasia
4 januari 2016 15:23
Agula, a wpierniczyłąbyś komuś ode mnie!? ;))))
Aj, aj, teraz cały świat, tzn. wszystkich moich pięciu Szanownych Czytelników się dowie, co ze mnie za jedna. Żeby do przemocy publicznie namawiać ;)
Co nas nie zabije to nas wzmocni. Nie lubie tego powiedzenia, ale w tym przypadku pasuje. Żyję, więc liczę, że będzie (jeszcze!) lepiej! Buźka!
Koma
3 januari 2016 00:34
Nigdy nie jest bez sensu co piszesz...dasz radę! Niewiem co sie stało...ale wstań i idz:-)
Kasia
4 januari 2016 15:20
Dzięki Kochana!Wstałam i drepczę, tylko do końca nie wiem, w jakim kierunku. To się pewnie zaraz okaże! :)
Ściskam Was Wszystkich :-***
Magda
4 januari 2016 18:19
zaglądam tutaj codziennie mimo, że nie komentuję....pisz....są ludzie, którym jest to pomocne.....ps.taki przypadek....minęłyśmy się w Warszawie w grudniu przy Stadionie w niedzielne przedpołudnie....
Wszystkiego dobrego:) Pozdrawiam
Kasia
5 januari 2016 23:22
Magda, Bo?esztymój! Ja tak my?la?am, ?e to Ty!!!
Gdybym nie by?a spó?niona na spotkanie z Siostr?, to bym zawróci?a i si? upewni?a...
Trudno mi to nazwa? przypadkiem! :D
Pozdrawiam i ja i ?l? najcieplejsze my?li. U?miech mi z buzi nie schodzi jak sobie przypomn? o tym splocie "przypadków"...
Pa!
I do us?yszenia!
/K
Kasia
5 januari 2016 23:24
?e ja ?e co? ;)
Monika
7 januari 2016 18:11
Tak, jak mój mąż mawia,życie przysparza miłych chwil, ale czasem daje baty. Każdy ma swój krzyż do niesienia, mniejszy, większy, częściej, rzadziej, ale tylko chyba księżniczki mają jak w puchu, choć pewnie, gdyby je zapytać...
Kasia
11 januari 2016 15:51
Mówią, że to nie sam ciężar może nas przytłoczyć w życiu, ale sposób, w jaki go niesiemy.
Intensywnie nad tym pracuję i myślę, że wiele razy mi się udaje ale trudno, jak się jest wziętym z zaskoczenia :(
Księżniczką nie chciałabym bym być za żądną cenę. I nie jestem, bo mogę spać spokojnie na kawałkach lego, więc ziarnka grochu na pewno bym nie poczuła :)
Ludzie, o których się mówi, że "mają wszystko" też kończą w depresjach i jest im ciężko, bo to nie o stan posiadania chodzi, a o stan umysłu :)))
Buźka! :-*
SINHUE
9 januari 2016 17:08
nikt nie ma ani łatwo ani prosto na tej ziemi.........takie życie....w tej całej beznadziei trzeba umieść cieszyć się z małych rzeczy i carpe diem:)....
Kasia
11 januari 2016 16:06
Tak, co do tego nie ma wątpliwości. Dzisiaj.
Bo kiedyś wydawało mi się, że gdzieś tam, daleko ode mnie toczy się idealne życie.
Życie jest idealne w swej nieidealności! Wystarczająco dobre, żeby było się czym cieszyć każdego dnia.
Pozdrawiam najcieplej :)