Alla inlägg den 1 maj 2016
Często słysze od Polaków mieszkających w Szwecji, że Szwedzi to ludzie zamknięci, chłodni, obojętni.
To ja Wam jeszcze coś dzisiaj opowiem. Nawiązując do ognisk (zobacz wczorajszy post - klik), pierwszego maja, cudownej naszej wsi i tej tzw. szwedzkiej mentalności. Kilka takich perełek, które noszę w sercu.
Ostatniego kwietnia nocą Szwecja płonie ogniskami. To już wiadomo.
Mój pierwszy kontakt z tym właśnie piromańskim świętem miał miejsce z okien samolotu. Musiał być rok 2002. Jedna z moich pierwszych wizyt w Szwecji. Wieczorny lot. Ciemność i te rozświetlone punkty rozsiane wszędzie, jak okiem sięgnąć. Niezapomniane wrażenie. Jedyne w swoim rodzaju. Te ogniska płoną w każdej dzielnicy, na boiskach, na polanach, plażach. Jest pięknie.
Parę lat póżniej, kiedy już mieszkałam w Szwecji na stałe, w roku wejścia Polski do Unii Europejskiej, odwiedziły mnie dwie przemiłe koleżanki z czasów pracy jeszcze w Warszawie, A i K, z którymi do tej pory utrzymuję kontakt . Jak się bawiłyśmy na ognisku 30 kwietnia nie bardzo pamiętam. Jednak do dziś pamiętam (i aż łza rozżewnienia trzęsię mi się na rzęsie kiedy o tym myślę), dzień kolejny, pierwszy maja, wstąpienie Polski do UE. Słoneczne przedpołudnie i starutki sąsiad z naprzeciwka, który chwiejnym krokiem, o laseczce, wspinał się na górkę pod naszym domem na wsi z trzema żonkilami w dłoni, by każdą z nas powitać osobiście w Uniii Europejskiej :)
Gest dżentelmeński i miły, który wspominam co roku, mimo, że sąsiada, Gustawa nie ma już wśród nas od kilku lat.
Tegoroczny Valborg też będę wspominać z sentymentem.
Okolica domków letniskowych nad jeziorem Mälaren, trzecim co do wielkości jeziorem w Szwecji, została zabudowana ponad czterdzieści lat temu. Wtedy rodzice mojego męża kupili działkę i zaczęli budowę, tak, jak wiele innych rodzin. W większości młode małżeństwa z gromadką maluchów.
Maluchy te biagały po pobliskich lasach, chodziły na plażę, piły sok poziomkowy i zajadały cynamonówki z piknikowych koszy przywożonych starymi volvo "z miasta". Nikt nie miał jeszcze wtedy gotowej kuchni, ani pieca. Dzieci opiekowały się sobą nawzajem podczas kiedy rodzice nosili wiadra z piaskiem i malowali fasady swoich nowych letniaków na kolor rdzawej czerwieni...
A dziś te same "maluchy" przywożą swoimi nowymi volvo kolejne pokolenie maluchów, które razem biegają po lasach i wcinają cynamonówki. Są domki na drzewie, które należą do wszystkich, są babcie, które serwują sok i zabierają do siebie "sąsiedzkie" dzieci. Mamy takie jak ja, które zapraszają na owoce, przyklejają plastry obcym dzieciom na podrapane w lesie rączki i kolanka.
Obojętności ani chłodu nie zaznasz. No, może ten ostatni, ale tylko w wiejącym od jeziora, wczesnowiosennym wietrze.
To takie moje małe perełki z życia na obczyźnie. Jutro, a właściwie to już prawie dziś - 2 maja, dzień polonii i Polaków za granicą, to tak napisałam, żeby nie zapomnieć...
Miłej majówki Państwu.
I proszę pamiętać, by dawać sobie trochę spokoju...
Mĺ | Ti | On | To | Fr | Lö | Sö | |||
1 | |||||||||
2 |
3 | 4 | 5 |
6 |
7 |
8 |
|||
9 |
10 | 11 | 12 |
13 |
14 |
15 |
|||
16 |
17 | 18 |
19 |
20 |
21 | 22 |
|||
23 |
24 | 25 |
26 | 27 |
28 |
29 |
|||
30 |
31 | ||||||||
|