Inlägg publicerade under kategorin FAMILY
Może się wydawać, że wczoraj pisałam o czynnościach toaletowych na pograniczu obłąkania. Dla bardziej surowego czytelnika było to być może szukanie mózgu w*... miejscu, gdzie się go zwykle nie znajduje. (*unikam obecnie używania słów powszechnie uznawanych za obraźliwe, więc powstrzymuję się z trudem od napisania słowa dupa!)
I właściwie nie jest to do końca wnioskiem błędnym.
Pisałam przecież o sile UMYSŁU, a nawet sile WYOBRAŹNI i ZŁUDZENIACH.
O tym, jak głęboko osadzają się w naszym fizycznym ciele WSPOMNIENIA naszych wzorców i niestety nawet często błędne wyobrażenia o... wszystkim.
Przeskakując od razu do wniosków końcowych, jest to według mnie bardzo źle wykorzystana siła ludzkiego umysłu!
Bo to ja WYMYŚLIŁAM sobie, że jestem tak niezbędna w funkcjonowaniu mojej rodziny, że nie wolno mi postawić granicy w postaci zamka na drzwiach w toalecie.
Bo WSTYDZĘ się dziś przyjemności jaką jest trochę za długi, relaksujący, oczyszczający prysznic. A gdyby nie zaparowane lustro mogłabym w swoich własnych oczach wyczytać oskarżenie NIE NALEŻY CI SIĘ TA PRZYJEMNOŚĆ, IDŹ ZRÓB COŚ POŻYTECZNEGO!
Bo potrafię (wrażliwych czytelników uprasza się o przeskoczenie do następnego akapitu!) zatrzymać pewne najbardziej naturalne czynności fizjologiczne organizmu, bo jestem na tak wysokich obrotach, że nie potrafię się za przeproszniem "skupić"!
Kiedy jeszcze byłam wysokoobrotową, "funkcjonującą", "zdrową" osobą, takie myśli nie zaprzątały mi głowy. Zwyczajnie pewnego dnia przestałam śpiewać pod prysznicem i stałam się własnością mojej rodziny, (dobrem niczyim?!?!?!).
Dopiero dziś, kiedy jeden po drugim ROZKMINIAM moje schematy, moje dawne strategie przetrwania, moje WYMYSŁY, dopiero dziś czuję, co mnie uwiera i dlaczego.
I to jest - wbrew pozorom - dobra wiadomość.
Gorsza jest taka, że jest nas więcej.
A najgorsza, że nie ma dla nikogo drogi na skróty.
Dobrze jest zacząć swoją podróż od ablucji (czyli oczyszczenia) UMYSŁU!
Zadanie na weekend: stawianie granic i bezwstydnie dłuuuuga kąpiel w pianie :)
Igår lät jag bara orden ploppa ur min mun inspirerad av en jättebra diskussion med min terapeut (den texten orkade jag inte översätta, men här kommer sammandraget)
Love and peace within!
Liczba "lajków" na fanpejdżu ZebraZone powoli ale systematycznie.... spada.
Mówię sobie: no tak, to, że ten blog jest ważny dla mnie, nie musi oznaczać, że taki jest dla kogoś innego. (Choć dostaję i takie zwruszające sygnały. Dziękuję za nie! )
Poniższy wpis jak sądzę wzmocni tendencję spadkową ale jest mi potrzebny, a to jak mówi mój psycholog, jest najważniejsze.
Taka sytuacja:
Dorosła kobieta na spotkaniu z inną dorosłą kobietą mowi, że nie lubi się myć, a dokładniej, że odrzuca ją od prysznica.
Koń by się uśmiał! Porozmawiaj z ofiarami nowotworów, wypadków samochodowych, przemocy... Oni to mają powody do lęku, traumy.
A Ty? Ty to masz zywczajnie niepokoleiwgłowie. Prysznica się boi! Maszcilos!
Pada jednak pytanie (bez źle ukrywanego rozbawienia!):
-Masz jakieś niemiłe wspomnienia "spod prysznica"?
-No mam, a jakże!
W moim rodzinnym domu nie było zamka w łazience/toalecie. Może u nikogo nie było w Polsce, nie pamiętam. Wiem tylko, że teraz, w Szwecji gdzie mieszkam takie zamki w domach prywatnych wszędzie są.
Moja nastoletnia pasierbica zamyka się zawsze na klucz i to mnie, dorosłą osobę, która ma uraz do prysznica, trochę PROWOKUJE.
Mam dość wyraźne zdanie na temat litrów zużywanej przez nią wody, ale nie podważam NIGDY (jak to robiono ze mną w tym wieku) jej potrzeby czucia się czystą i świeżą NON STOP.
Ale kiedy wracam do siebie dzisiejszej, dorosłej, uświadamiam sobie, że ja NADAL nigdy nie zamykam za sobą drzwi na klucz ani w łazience ani w toalecie. Bo co, jeśli ktoś będzie potrzebował czegoś co się za tymi zamkniętymi drzwiami znajduje? (Dodam, że w naszym domu są jeszcze DWIE dodatkowe toalety!) Albo, Boże broń, będzie potrzebował MNIE?
To niestety jeszcze nie koniec.
Od wypalenia zaprzestałam prawie zupełnie używania prysznica "stojącego". Bo na stanie to ja nie będę tracić siły. A poza tym "styl pryskania wody" w tym akurat prysznicu bardzo mnie stresuje...
Więc siedzę w wannie...
Mimo, że czas kąpieli wydłużyłam o ponad 100%, z 7 do 15 minut, to nadal czuję się spięta. Chcę tę czynność już mieć za sobą. Chcę już być gotowa. A tu boli kark, gdy myję włosy, gnębi mnie ilość wody znikającej bezpowrotnie w odpływie, irytuje mnie zimny, wilgotny dywanik nie pasujący kolorystycznie do terakoty na podłodze....
Mówią, że UMYSŁ to najsilniejsza rzecz na świecie...
Prawda?
Czy truizm?
Love and peace within All of US!
Vissa kvällar är huvudet inte mer än en hatthållare.
Jag är slut efter en lång och händelserik vecka förra veckan och märker att även denna vecka inte blir annorlunda.
Så idag bjuder jag bara på några känslosamma bilder från förra veckan.
Bywają wieczory, kiedy głowa zdaje się nadawać najlepiej jako stojak do kapelusza.
Jeszcze nie oprzytomniałam po poprzednim, długim i intensywnym tygodniu i wiem, że ten nie będzie łatwiejszy.
Dziś mam tylko resztki siły na podzielenie się kilkoma ważnymi zdjęciami sprzed kilku dni.
Love and peace within!
De senaste dagarnas höjdpunkter har varit att promenera och läsa.
Att läsa ser inte så spektakulärt ut, men promedanerna vid Mälaren som kämpar emot kylan och isen då...
Ostatnie dni obfitowały w spacery i czytanie.
To ostatnie nie wygląda zbyt spektakularnie, za to to pierwsze.....
Dzisiejszy dzień jeszcze się wprawdzie nie skończył, ale był pierwszym po bardzo długim czasie, podczas którego ani razu nie "podskoczyło mi ciśnienie". A potrafi mi podskakiwać, kiedy obieram ziemniaki, i trzymając w dłoni pierwszego plauję już co będę robiła po obraniu ostatniego i niecierpliwię się.
Albo przy zmywaniu GÓRY sztućców. Przy myciu dziesiątego widelca mam ochotę go sobie (osoby wrażliwe proszę o przeskoczenie do kolejnej linijki) wbić w czoło.
A dziś podrygiwałam w zółtych gumowych rękawiczkach!
A teraz kłaniam się nisko i udaję się w objęcia Morfeusza.
Jak mnie wypuści napisze o oszczędzaniu energii, kończąc powoli tegoroczny cykl o wypaleniu.
Dagen är visserligen inte slut än men den var den första på en väldigt lång tid då jag inte fått något stress påslag ALLS! Och de kan komma även då jag skalar potatis och vid den första undrar jag redan otåligt vad jag ska göra vidare när jag blivit klar. Eller när jag diskar berg av bestick och vid den tionde gaffeln vill jag (känsliga människor ombes att hoppa över till nästa stycke) hugga mig själv i pannan med den.
Love and peace within!
Dla kogo robiliście w tym roku święta?
Dla dzieci? Dla rodziny? Czy dla siebie?
Ja dla dzieci, dla rodziny, dla przyjaciół i dla siebie.
Świetnie się składa, że Boże Narodzenie trwa kilka dni. Można je rozdysponować na tyle sposobów….
Vem ägnade du ditt julfirande till?
Barnen? Släkten? Dig själv?
Jag gjorde det åt barnen, släkten, vännerna och åt mig själv.
Det passar så bra att julen varar i tre dagar, man kan undvika att upprepa julaftons misstag på juldagen och fördela ansträngningen…
Ja pierogi ulepiłam 14 grudnia. Ugotował je Mąż.
Zakupy zrobiłam już w piątek 19 razem z mamą męża.
Główne danie wigilijne razem z przyjaciółmi gotowaliśmy 23 grudnia. Nakryliśmy też wspólnie do wigilijnego stołu.
Jag har börjat laga och frysa maten redan den 14 december.
Handlade med svärmor den 19:e.
Köttbullarna blev till med hjälp av vännerna dan före doppardan. Då dukade vi även bordet.
Fot. M. Henriksson
Kilka rzeczy trzeba było oczywiście przygotować w Wigilię rano.
Wszyscy zaproszeni goście przynieśli coś swojego plus pyszne desery.
Det fanns en del grejer som skulle göras på julafton ändå men alla gäster hade med sig någon rätt och jättegoda efterrätter.
Fot. M. Henriksson
Nota bene goście do naszego domu musieli wpuścić się sami, bo dopiero brałam prysznic a syn z ojcem byli na spacerze.
Btw så fick gästerna släppa in sig i huset själva för jag var fortfarande i duschen när de kom och pojkarna var på promenad.
Po kolacji jeden z Honorowych Gości uciął sobie drzemkę a drugi HG zakasał rękawy i pomógł przy zmywaniu.
Efter maten en av Gästerna gick och la sig en stund medan en annan hjälpte med att diska.
Fot. A. Henriksson.
W pierwszy dzień Świąt nie kiwnęliśmy prawie palcem. Spaliśmy długo a na wspólny, krótki posiłek wybraliśmy się do rodziny z własnym jedzeniem.
På juldagen gjorde vi typ ingenting, någon tränade (inte jag!), någon gick i pyjamas till 12 och plockade smått i köket (kan vara jag), pratade med släkten i utlandet (jag!).
Fot. M. Henriksson.
Drugi dzień Świąt zaczęliśmy tak po szwedzku… od brunchu w ikea a zakończyliśmy przy kominku w naszym zamarzniętym letniaku.
Annandagen började vi med brunch på ikea och slutade vid brasan på landet.
Po co to wszystko piszę?
Bo sama potrzebuję i zachęcam innych do rachunku sumienia w połowie drogi. Wielu z nas będzie świętować aż do Nowego Roku, można więc jeszcze się zatrzymać, zawrócić, zmienić plany na Sylwestra. POOBIJAĆ SIĘ! W imię lepszego startu w 2015!
Pięknie jest angażować się w innych, istnieć w towarzystwie, pięknie pachnieć i trzepotać przyklejanymi rzęsami, ale czasem bardziej potrzebny jest dres i wełniane skarpety, spacer po parku, wyludnionych ulicach miasta i cisza.
Nie ma stałego, jednego przepisu na świętowanie, a tradycja ma sens tylko wtedy, jeśli to ona nam służy, a nie my stajemy się jej niewolnikami.
Powracając do pytania sprzed kilku dni: DLA KOGO TO WSZYSTKO?
Odpowiedziałabym na nie w następujący sposób:
Rób tak, byś nikomu nie musiał zarzucać, że nie jesteś szczęśliwy/spełniony/wypoczęty/xxxxx.
Przystawaj z tymi, którzy akceptują Cię nawet z niedociągnięciami.
Bądź zawsze szczery (również wobec siebie samego!).
Wtedy pytania DLA KOGO żyję/pracuję/gotuję/maluję paznokcie….. staną się drugorzędne.
Nie uważasz?
Fot. M. Henriksson.
Varför skriver jag ner allt detta?
För att jag själv behöver en check-up och uppmuntrar alla till en sådan i mitten av det långa firande. Många av oss fortsätter ända fram till den 7:e januari. Det finns tid att stanna, tänka om, ändra nyårsplaner. Bestämma sig att inte göra NÅGOT, in the name of the year 2015!
Det är vackert att engagera sig i andra, finnas bland folk, lukta gott och limma på lösfransar, men ibland behöver man mer en mjukesbralla och raggsockor, en skogspromenad eller en tyst stund i ensamhet.
Alla familjer har sina egna traditioner. Men de tappar sin mening när de inte gynnar oss längre. Kom ihåg det.
Den frågan som jag ställde före jul: Vem gör vi allting till?
Den skulle jag vilja besvara såhär:
Lev så att du inte behöver beskylla någon annan för att du inte känner dig lycklig/nöjd/glad/utvilad/xxxxx.
Umgås med dem, som accepterar dig oavsett dina brister.
Var alltid ärlig (inte minst mot dig själv!)
Ovan fråga kommer då kännas helt ointressant.
...Eller vad tror du?
Love and peace within!
Min psykolog sa till mig för länge sedan att vi alla har ett inre barn som var och en behöver att bekanta sig med och ta hand om i vuxen ålder.
Det lät liiiite... barnsligt, och mycket hokus-pokus för mig.
Jag har inte kunnat HITTA något inre barn inom mig först. Inget ansikte, ingen bild. Ingen FÖRSTÅELSE vad det var jag letade efter. Egentligen.
Moja psycholog wyjaśniła mi dawno temu, że każdy z nas nosi w sobie Wewnętrzne Dziecko, z którym należy się zapoznac i zajmować się nim.
Troche to dla mnie brzmiało... dziecinnie? I jak jakieś dyrdymały!
Nie mogłam zidentyfikować żadnego dziecka. Żadnej twarzyczki, żadnego obrazu siebie. Nie rozumiałam, czego właściwie szukam nawet.
Och så var jag ute och gick, en vanlig morgonpromenad någon gång på höstkanten. Till slut kom jag fram till en jättebrant backe. Kroppen hade ingen lust att klättra upp för backen, och ingen ork att vända.
Så jag började gå, sakta, trögt, med tunga steg.
Och så... där och då... tänkte jag såhär:
Kom, Kasiula, jag ska hjälpa dig upp. Det är ingen fara. Lite tungt bara, men vi klarar det tillsammans.
Och det GICK! Jag kom upp för backen och fortsatte min promenad, inte längre ensam, men med en cirka sjuårig flicka med två flätor och lugg. En röd-vit rutig klänning och vita sandaler. Så ser mitt Inre Barn ut.
Aż pewnego dnia, na jesiennym spacerze dotarłam do wysokiego wzniesienia. Nie bardzo miałam siłę się na nie wdrapać, zawrócić też nie bardzo mi się chciało. Zaczęłąm powoli, ociężale, krok za krokiem pokonywać jednak to wzniesienie.
I włąśnie tam, na tej drodze pomyślalam:
Choć KASIULA, pomogę ci. Damy radę, to tylko małą górka.
I doszłyśmy. Ja, i moje Wewnętrzne Dziecko, około siedmioletnia dziewczynka z grzywką i warkoczykami, w czerwono-białej sukience w kratkę i w białych sandałkach.
Jag kan inte förklara detta med psykologista termer. Jag vet bara att när jag tänker på HENNE, som bor där inne, så är jag snällare mot mig själv, den stora, vuxna, ansvarsfulla, tråkiga tanten.
Nie umiem tego właściwie wyjaśnić z psychologicznego punktu widzenia. Wiem tylko, że kiedy o NIEJ myślę, udaje mi się czasami być milszą dla mnie samej, tej dużej, dorosłej, odpowiedzialnej, nudnej starej baby.
Och den som lär mig mest om att visa tålamod - även mot mig själv - är min nästan sexåriga son, G.
Ten, od kogo najwięcej uczę się okazywania cierpliwości nawet samej sobie jest mój prawie sześcioletni Synek G.
Det är han som visar hur jag kan vara lite mer lekfull och inte så jäkla perfekt hela tiden.
Jag kan trycka ihop degen på ett nytt sätt när jag lagar julmaten och ingen dör av det!
To on pokazuje, że bawić się można w każdym wieku, że nic nie musi być takie cholernie idealne.
Że pierogi można sklejąc w różne storny. I tak będą pyszne!
Man kan gå hela sitt vuxna liv och vara sur på sina föräldrar att de inte kramat en nog när man var liten.
Men det hjälper ju INGEN.
Nu kan jag säga till mig själv: de har gjort så gott de kunnat. Det är ingen som medvetet sårar eller skadar sitt barn. De har bara inte vetat bättre.
Można całe swoje dorosłe życie przeżyć w goryczy, że rodzice nas wystarczająco dużo nie przytulali.
I komu to pomoże?
Dziś mogę siebie sama pocieszyć: robili, co mogli. Nokt świadomie nie rani czy nie krzywdzi swojego dziecka. Takie były czasy i oni roboli to, co WTEDY uznawane było za najlepsze.
Men IDAG kan JAG veta bättre. Allt jag gör mot mig själv och mitt lilla jag kan jag själv STÅ FÖR nu.
På samma sätt som jag ALDRIG kommer säga till min Son: du är värdelös, kolla bara på andra så duktiga de är, så ska jag inte säga så till mig själv. Mer, jag kommer inte tänka så!
Kanske...
En dag.
För än så länge har jag inte blivit så bra på att vårda mitt Inre Barn. Jag saknar bäde kärlek och tålamod. Men mest kärlek.
A DZISIAJ to moja kolej, żeby wiedzieć LEPIEJ. Wszystko, co robię sobie i mojemu Wewnętrznemu Dziecku to mój wybór i odpowiedzialność. Tak, jak NIGDy nie powiem mojemu Synkowi, że jest do kitu, i żeby zobaczył, co inne dzieciaki dookoła potrafia, tak nie powinnam siebie torturować podobnymi słowami, myślami.
Nie powinnam.
Może jutro mi się uda.
Bo dziś to jeszcze różnie... Brakuje jeszcze często cierpliwosci i miłości do Kasiuli.
Jag kanske ska låta mitt inre barn skriva en önskelista till Tomten denna jul! Va´fan! Varför inte!!!
DET ÄR ALDRIG FÖR SENT FÖR EN LYCKLIG BARNDOM!
Ja pierdykam! A może ja siądę i dam jej napisać list do świętego Mikołaja? A co? Zabroni mi/JEJ ktoś!!
NIGDY NIE JEST ZAPÓŹNO NA SZCZĘŚLIWE DZIECIŃSTWO!
Love and peace within!
Po pełnym wrażeń listopadzie rozpoczął się pełen oczekiwań (i oczekiwania przedświątecznego) grudzień.
Nasze własne ozdoby świąteczne i iluminacje świetlne wystartowały z niewielkim opóźnieniem w porównaniu do sąsiadów "z podwórka" i całej Szwecji. Jednak już drugiego grudnia pobiegłam do sklepu po moje pierwsze w życiu firanki świąteczne! Mąż marudził i prosił o takie odkąd jeszcze nawet nie był moim mężem, chociaż to on umie nawlekać igłę w maszynie do szycia, a nie ja; a role w naszym gospodarstwie domowym są podzielone 50/50 a może nawet 40/60 na moją korzyść.
Efter en händelsefull november är det dags för en förväntansfull (och full av höga förväntningar) december.
Vårt eget julpyssel och julbelysning fick en något sen start pga olika anledningar. Iaf den andra december var jag redan iväg för att införskaffa julgardiner. Mannen har sedan länge efterfrågat sådana, tom innan han blivit min man, fast det är han som kan hantera en symaskin i vårt hushåll och inte jag.
Tak więc stoję drugiego grudnia wieczorem z żelazkiem w dłoni w naszej pralni, gładzę te świąteczne wzory i czuję się taka kobieca, taka sexy-światecznie-kobieca. Uczucie nowe i trudne do opisania. Trwa około 13 sekund.
Och där står jag i vår tvättstuga och stryker nya gardiner och känner mig sådär lagon kvinnlig, sexig, julaktig. En ny, obekant känsla som får vara i cirka 13 sekunder.
Z piętra słyszę nawołujący głos Ojca mojego Syna, chodź szybko!
Po kilku chwilach stoję w tej samej pralni i spłukuję piżamkę Synka próbując odróznić światła radiowozów policyjnych od kawałków marchewki, które zwrócił. I rozmyślam nad tym, kiedy człowiek staje się rzeczywiście dorosły. Dojrzały. I myślę sobie, że może tego dnia (nocy?!) kiedy grypa żołądkowa własnego Dziecka nie przyprawia o odruchy wy.... własne. Jest fokus, koncentracja, zadanie do wykonania. I noc przy Dziecku, które budzi się co pół godziny, i dzień przy Dziecku, które pije kisiel jagodowy łyżeczkami od herbary.
Dzień w zamknięciu, który kończy się potwornym bólem głowy, który nie przejdzie, jeśli nie wezmę odpowiedniego lekarstwa i nie prześpię odpowiedniej liczby godzin.
Jag hör jag ett rop från övervåningen: kan du komma?
En stund senare står jag i samma tvättstuga och sköljer en barnpyjamas. Försöker urskilja polisbilslampor och små morotsbitar och funderar när man har blivit vuxen. Mogen. Kanske just den dagen (natten?!) då magsjuka inte får en att känna kräckreflexer själv. Det finns fokus, koncentration, en uppgift att klara. Och nattvaka vid ett Barn som kräks varje halvtimme, och dagvaka och blåbärssoppa som drickt med tesked.
En instängd dag som slutar meh djävulsk migrän som kräver rätt medicin och rätt antal sömntimmar.
I dzisiejszy poranek, z napuchniętą twarzą ale i z nieśmiełym błyskiem w oku, w ciszy, w ciemności, mózg powoli zaczyna pracować. Przypomina mi, że jestem też zdaje się blogerką, tak napisali przynajmniej w wysokich obcasach. Wcześniej nie miałam śmiałości użyć tego słowa. Ani potrzeby.
Och så ett svullet ansikte en tidig morgon men en liten glimt i ögat iaf, i mörker, tystnad hjärnan börjar sakta vakna till liv. Jag kommer på att jag är numera även en bloggerska. Så säger en polsk dagstidning iaf så det går inte att neka. Fast jag aldrig vågar kalla mig det. Aldrig behövt.
I nasuwa się refleksia. Czy można być wszystkim jednocześnie? Czy można wszystko robić najlepiej na świecie? Cały czas? Ile powinien od siebie wymagać ZDROWY człowiek? I po co?
En tanke dyker upp. Hur många saker kan man vara samtidigt? Och göra dem med färstklassigt resultat? Jämt. Hur höga krav kan man ställa på sig själv? Och varför?
Leżąc obok bladziutkiego, osłabionego Dziecka, podczas, kiedy ten post czekał na swoje zakończenie, pomyślałam wreszcie, że chyba trzeba się nauczuć chcieć wszystkiego i niczego jednocześnie. A co przez to mam na myśli... w następnym wpisie.
Teraz najbardziej na świecie chcę być Mamą.
Liggandes (hej M, där skrattade du till!) bredvid min bleka, svaga Son, medan denna text väntade på att bli klar, fick jag till sist en tanke, att man kanske måste lära sig att vilja vara allt och inget samtidigt?
Och vad menar jag med det? Det berättar jag nästa gången.
För nu vill jag vara Mamma mest av allt i hela världen.
Love and peace within!
Co ja będę z tego mieć....
Spotkałam się dziś z psychologiem pracy.
Chciał ze mną dyskutować zdolność produkcyjną mózgu kontra ilość srok trzymanych za ogon jednocześnie.
Nie mogłam sie skupić.
Żyłam w dalszym ciągu stresującym porankiem, bo dziecku choremu chciałam zrobić swieży sok, i szyby w aucie oszronione i skrobać trzeba, a płytka do skrobania niewiadomogdzie, a mąż zajęty swoją pracą i wcale się nie przejmuje moją narastającą frustracją.
Podczas kiedy ja się miotałam M znalazł płytkę na patyku (i to ze szczotką!) a ja wyrwalam mu ją z rąk i..... wybiegłam z domu trzaskając drzwiami.
W sekundzie, kiedy przekraczałam próg domu wiedziałam już, że tymi drzwiami trzasnę, i że na chwilę będzie mi błogo. Wyżyję sie, odreaguję.
To są tzw. korzyści krótkofalowe, które powtarzane w dłuższym okresie mają negatywne, dalekosiężne skutki i mogą zepsuć nawet najlepszą relację (mój przykład może nie jest aż tak dramatyczny, ale czegoś musiałam sie jednak nauczyć po dwóch latach terapii ;))
Zaczęliśmy o tym rozmawiać...
Co by było, gdybym jednak nie trzasnęła tymi drzwiami.
Narysował autostradę i mówi:
Blisko terenów zabudowanych prędkość na autostradzie jest niższa i jest więcej zjazdów. Im bardziej w pustkowie, tym prędkość wyższa i coraz trudniej znależć miejsce żeby zawrócić.
Tak samo jest z humorem.
Naucz sie odczytywać wczesne sygnały nadchodzącej burzy. Wtedy łatwiej zawrócić, może nawet zatrzymać się i uniknąć porządnej kraksy.
Ale co, jeśli uważamy, że osoba, która bierze udział w starciu "zasługuje" na to, żeby skosztować, jak smakuje nasza złość?
Pomyśl wtedy, że korzyści będą - również dla Ciebie - tylko krótkofalowe.
Temperament kosztuje dużo energii. Fochy kosztują czasem nawet naszą twarz i są potwornie niesexy.
Watro?
Może czasem, ale nie stale!
Vad får jag ut av detta…
Mĺ | Ti | On | To | Fr | Lö | Sö | |||
1 |
2 |
3 |
|||||||
4 |
5 |
6 |
7 | 8 |
9 |
10 |
|||
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
|||
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
|||
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
|||
|