Senaste inläggen

Av Kasia - 20 februari 2015 18:29

Vad var det jag tänkte säga?

Det var nog något om hur min vecka varit.

Att jag haft ett jätteviktigt möte som gick bra.

Att jag haft ett annat möte som inte gick så bra men att jag klarade det ändå.

Kanske också att jag är lite sjuk och tilllåter mig själv att göra INGET för att bli bättre snabbare.


Men vem orkar läsa det en fredagskväll när jag själv orkar knappt skriva det ens!


Så jag firar fredagen genom att säga som Lindasmycken gjorde:

Live simply Love deeply

Yes, we complicate life too much sometimes. Ain´t we?

Som helgen t.ex VILA, punkt, slut!

(Fot. Lindasmycken)


Co ja miałam takiego powiedzieć?

Chyba coś o jakimś ważnym spotkaniu, które poszło dobrze w tym tygodniu.

I o innym, które wcale dobrze nie poszło, a mimo to przeżyłam.

Może nawet o tym, że jestem trochę chora i robię NIC, żeby szybciej wyzdrowieć (i zdaje się, że powoli działa!)


I myślę tak sobie, kto by miał w piątkowy wieczór siłę o tym czytać, jeśli ja nie mam nawet siły tego napisać?


Dodam zatem piątkowi trochę piękna i sensu poprzez piękne słowa i obrazek od Lindasmycken, mojej ulubionej manufaktury bransoletek z przesłaniem.


Live simply Love deeply / Żyj prosto Kochaj głęboko

 

Tak, bo chyba za bardzo czasem komplikujemy rzeczy proste i oczywiste.

Jak weekend np. ODPOCZYNEK. Koniec i kropka!


Love and peace within!   




Av Kasia - 17 februari 2015 17:19

Śmiejemy się często z facetów i przedłużania męskości w postaci sportowych aut, dużych psów, apartamentów, i czym tam jeszcze się teraz tę męskość przedłuża.


Wpadło mi do głowy niedawno pytanie czym kobiety historycznie powiększały swoją kobiecość.

Mimo, że zwykle tak się tego nie ujmuje i aż tak bardzo nikt się z tego nie śmieje. Aż do dziś!

Haftowane obrusy?

Wysprzątany dom?

Grzeczne dzieci?

Popisowe dania i wypieki?


Brzmi znajomo?


A oczy przymyka tylko, gdy śpiesznie nakłada cień na powieki...

Rumieniec szczęścia udaje mgiełką rózu na policzku.

Zadziwienie nad życiem fałszuje cielistą kredką pod linią brwi...


Taką kobietą być nie chcę.

O autentyczność mi się rozchodzi. O człowieczeństwo!


Love and peace within!   

Av Kasia - 16 februari 2015 14:58

Dostałam dziś odmowną odpowiedź w ważnej dla mnie sprawie.

Syn, 6 lat, mówi: i tak cię nigdy nie kochałem...

A ja myślę intensywnie, co zrobić z resztą mojego życia.

Mimo, że mam na jutro coś ważnego do skończenia.

Gdzieś jednak tli się we mnie niegasnąca pewność, że jakoś się to wszystko ułoży, podczas kiedy ja razem z tulipanami popatrzę na pięknego, kwitnącego obok mnie amarylisa...

 

Idag fick jag redan på en tråkig nyhet.

Sonen, 6 år gammal, säger att han ändå aldrig älskat mig.

Och jag tänker intensivt på vad jag ska göra med resten av mitt liv.

Dessutom har jag en deadline imorgon.

Någonstans litar jag ändå på att det kommer lösa sig för mig medan jag tillsammans med tulpanerna fortsätter att glo på den vackra amaryllisen som blommar här intill mig...


Love and peace within!   

Av Kasia - 14 februari 2015 02:11

Miałam zepsuć walentynkowe powietrze i napisać o tym, że czasem mówimy, że kochamy... z przyzwyczajenia, z rutyny. Nie zastanawiając się, czy ta miłość jest nadal aktualna.

Że nie poddajemy swoich uczuć i przywiązań rozrachunkowi? Nie EGZAMINUJEMY ich.

A może powinniśmy.

Bo wszystko jest w ruchu, prawie wszystko podlega zmianom. To dlaczego miłość ma być wieczna?

Niezmienna? Do końca życia?

Nawet, jeśli dziś mówimy "kocham ten film", może jutro lub za dwa lata nie będzie robił na nas takiego wrażenia? A to tylko film. A nie drugi człowiek, żywa istota, która cały czas ewoluuje, zmienia się, tak samo  jak Ty i ja.

A mimo to się kocha. Się trwa. Najczęściej.

Tanken var att just idag ifrågasätta vår vana att ta kärleken för givet. Utan att ofta och ärligt ställa sig frågan om den fortfarande är aktuell. Eller iaf likadan som vi minns den? Likadan som den var när den kom...

För allt är i rörelse, allt förändras. Varför ska då kärleken vara evig?

Oföränderlig? Orubblig?

Säg "Jag älskar denna film" idag. Imorgon kanske, eller om två år är inte den känslan lika stark. Och det är bara en film. Vad ska man då säga om känslor till en annan människa, som ständigt förändras, utmanas, formas om?

I Sverige är man duktigare på att ta tempen på kärleken, i överlag. Kanske tom lite för snabb för att dödsförklara den. Vad vet jag.

 

Miłość codzienna do drugiego człowieka jest jak obieranie groszku....

Dużo trzeba się napracować, dużo znieść, dużo plew odrzucić...

Vardagskärleken är som att skala gröna ärtor....

Det kräver mycket arbete och tålamod. Man kan behöva gå igenom mycket skit...

 

żeby wyłuskać to, co najcenniejsze, najsłodsze, życiodajne...

för att få känna smaken av det godaste, dyrbaraste, berikande...

Czy świadomie decydujemy, że zawsze warto?

Vet vi alltid skillnaden på vad som är vad? Hur ofta funderar vi på det?


...Nie mówię, żeby kwestionować miłość.

Mówię, żeby się jej przyglądać z podziwem i nie uważać za WIECZNĄ z definicji.

Na Wieczność trzeba pracować jak Wariat (oba przez duże W!!!).

Ale nigdy w pojedynkę...

 

Jag menar inte att ifrågasätta kärleken.

Jag vill bjuda till att titta på den med förundran MEDAN den varar. Istället för att låta den slockna. Bara sådär, medan vi gjorde något annat.

För den eviga kärleken måste man jobba som en galning!

Men kom ihåg en sak: aldrig får man kämpa ensam för det i ett förhållande.

Till M.


Love, love and love within!       


Av Kasia - 13 februari 2015 09:45

Wczoraj był Tłusty Czwartek.

W Szwecji obchodzi się Tłusty Wtorek, w przeddzień Środy Popielcowej.

Że się wtedy je semle (kardamonowe bułki napełniane masą migdałową/marcepanem i bitą śmietaną) to już odpowiednie, bardziej rzetelne źródła doniosą. I na pewno będą piękne zdjęcia :)


Ja - zgodnie z profilem tego bloga - chciałam napisać kilka słów o czymś mniej przyjemnym ;)

O czasie między Świętem Trzech Króli a Ostatkami.

W Szwecji ten okres nazywa sie OXVECKOR, czyli w przybliżeniu bawole tygodnie. Najciemniejszy, najzimniejszy i najcięższy okres w roku. Bez świąt i przerw w pracy. Tylko okra i orka. W protestanckiej szwecji okresu Postu Przedwielkanocnego nie uznaje za czas wyrzeczeń i katuszy, dróg krzyżowych i gorzkich żali. To czas jaśniejszych dni, nadchodzącej wiosny, roztopów i zakończenie bawolich tygodni.

 

Piszę o tym, bo bardzo wyraźnie odczułam przytłączający ciężar bawolich tygodni w tym roku. Mroczny i ciężki czas dla mojej tutejszej rodziny, czas prób i tłumaczenia sobie, że szczęście i spokój nie leży poza nami, tylko w nas.

W takim stanie umysłu można podnieść najcięższy ciężar.

Ale czy na pewno? I jak długo?

 

Za progiem weekend. Dziś cudowny piatek trzynastego, jutro święto miłości (lub czerwonych serduszek???) więc głowa do góry bawole, mówię sobie! i Wam, którzy też tak czujecie - bez urazy, oczywiście!   

 

Igår var det fet-torsdagen i Polen. Jag berättar aldrig hur många polska munkar jag fått i mig. Det var iaf mer än en!

Här ovanför skrev jag några ord för Polacker om oxveckorna, den tunga perioden mellan trettonhelgen och fettisdagen som lider mot sitt slut. Och i år kan jag verkligen säga, att den lider, att jag LIDER, och den SUGER!
Det var en tung tid för familjen och med allt som snurrar omkring, min tillfriskning och långsam återgång till arbetet, ganska… utmattande och utmanande.
Så jag blir så glad att tänka att den snart ska ta slut.
Det är verkligen dax för ljusare dagar.
För jag har hållit mig levande med tankar om att lycka och ro kommer inte utifrån, det ska man “odla” inom sig.
Men räcker det i alla stormar? Och hur länge i så fall?
 
Så jag säger till min inre oxe, och till er andra oxar där ute - HÅLL UT LITE TILL! Och trevlig helg!

 

Love and peace within!   

 

 

Av Kasia - 12 februari 2015 22:01

Ostatnio było i o kąpieli, i o tańcu. A właściwie jak zawsze, o życiu.

Nie udało mi się sprowokować nikogo do dyskusji na temat naszej siły sprawczej w naszym własnym życiu, może ciężki czas, zimno, ciemno, pączki trzeba lukrować, lub wcinać...

Ale przypomniało mi się powiedzonko stare, że w życiu trzeba być jak kaczka, na powierzchni niby spokojna i niewzruszona, a pod wodą przebiera płetwami co sił, do celu.

Taki trochę UNDER COVER, albo po naszemu z-cicha-pękł.


To nie do końca mój styl. Mój styl to tańczyć tak, jakby nikt nie patrzył (to prawda, mam świadków!)

A tu, proszę spojrzeć, są kaczki, które nawet kąpią się tak, jakby nikt nie patrzył!

W samym centrum Sztokholmu! :)

I koło chwilowo się zamknęło!


På senaste tiden skrev jag både om bad och om dans. Eller egentligen så var det om livet, förstås.

Det blev inte mycker diskussion om den där dansen och dansaren (livet själv!) men det var inget enkelt ämne, sådär mitt i veckan.

Men jag kom att tänka på ett gammalt ordspråk istället, att i livet ska man vara som en anka, cool och oberörd på utsidan men vifta med fötterna som en galning under ytan, mot sitt mål.

Det är en liten UNDER COVER aktivitet liksom.

Inte min stil direkt. Jag är mer den som dansar som om ingen tittade på (seriöst, jag har vittnen!).

Och så såg jag dessa ankor igår, som badade mitt i Stockholm,  mitt på blanka dagen, som om ingen tittade på.

Och så plötsligt hängde allting ihop en liten stund igen :)


Love and peace within!     

Av Kasia - 11 februari 2015 16:18

Wierna(!) Czytelniczka przypomniała mi kilka dni temu słowa Mistrza Eckharta Tolle:

Życie jest tancerzem, a ty jesteś TAŃCEM. ("Life is the dancer and you are the dance.")


Co o tym sądzicie? Tyle sie mówiło, odkąd pamiętam, o tym, że każdy z nas jest kowalem swojego losu, że trzeba brać los w swoje ręce. A tu nagle ktoś mówi, że jesteśmy TAŃCEM, który wytańczy życie.

Nie sprawcą, a rezultatem.

 

Może swój los trzeba brać w objęcia i płynnie poddawać się ruchom wszechwiedzącego tancerza...?

 

Tylko tak mi się pomyślało...

 

En av mina trogna läsare påminde mig nyligen om Eckhart Tolles spännande ord:

Livet är dansaren, du är dansen. ("Life is the dancer and you are the dance.")

Vad tror ni om det? Det har länge sagts att var och en är sin egen lyckas smed, att man sover som man bäddat etc, och nu plötsligt säger någon att vi är livets DANS.

Inte dansaren själv ens, men dess dans.

 

Ska man då luta sig tillbaka omfamnade i livets dans och förlita oss på att den perfekta partnern inte tappar oss på vägen?

 

Undrar bara....

 

 

Love and peace within!   

Av Kasia - 9 februari 2015 09:12

Ciekawa myśl!

Za chwilę do niej dojdę...

Najpierw pytanie:

Kto, mimo kolektywnego sprzysiężenia się przeciw poniedziałkom!, jednak cieszy się, że weekend już się skończył?

Kto przy niedzielnym śniadaniu, przy stole oblepionym rodziną, przekrzykującymi się dziećmi, może nawet naburmuszonym, ledwo patrzącym na oczy partnerem, marzył o ucieczce i w myślach składał prośbę o ratunek z obierek ogórka???

En intressant tanke!

Men innan jag kommer till den vill jag ställa följande fråga:
Finns det någon som tycker att det ändå är ganska skönt att helgen äntligen är över?
Finns det någon som velat springa från söndagsfrukosten? Hålla för öronen för barnens tjat, för ögonen för makens/makans frånvarande blick, för munnen för egna otrevliga kommentarer?
...Eller fantisera fram olika ord skrivna med gurkskal???

Całkiem jeszcze niedawno zdarzały mi się takie poranki. Resztkami sił i zdrowego rozsądku powstrzymywałam sie od zerwania się z krzesła i wrzeszczenia na całe gardło, żeby się wszyscy wynosili, albo żeby chociaż zamilkli. Żeby mi dali przełknąć łyk herbaty w spokoju. Żeby mi pozwolili zjeść JEDNĄ kanapkę bez trzykrotnego podnoszenia się z miejsca, donoszenia brakujacych sztućców, szklaneczek, serwetek... aaaaa!!!!


Kluczowe słowa w poprzednim zdaniu: POZWOLILI i DALI zakładają, że przyzwolenie na to, co nam jest potrzebne musi przyjść z zewnątrz. A co z powiedzeniem: DAJ SOBIE SPOKÓJ!?!?!


Powtarzam je sobie często. Nie po to, żeby się zniechęcić do działania (zgodnie z jego przenośnym znaczeniem) leczy po to, by sobie przypomnieć, że (dosłownie!) to ja decyduję o moim spokoju. Nie ma co czekać, że ktoś mi w swojej szczodrości raczy go DAĆ. Ja muszę sama wyciągnąć po niego rękę!

 

Trudne? A jakże!

Częścią mojej terapii po zdiagnozowaniu wypalenia było proszenie rodziny o zostawianie mnie samej na weekend (nie każdy ma taką możliwość, czasem musi wystarczyć wolne popołudnie, kilka godzin).

Wiele razy machając na pożegnanie trzymałam się kurczowo barierki schodów, żeby nie pobiec za odjeżdżającym samochodem. Wiele razy chciałam zawrócić wychodząc z domu na luksosowy, samotny spacer. 

Dlaczego?

Z powodu WYRZUTÓW SUMIENIA  oczywiście. I ze strachu, że coś mnie ominie, że będą się świetnie bawić beze mnie. I na koniec, że strwierdzą, że jestem im NIEPOTRZEBNA.

 

Jaka była ta myśl, z którą dziś rozpoczęłam pisanie?

Że do BRANIA SOBIE SPOKOJU trzeba się na początku zmuszać, robić to wbrew swoim przyzwyczajeniom (jak napisała jedna z Czytelniczek dokonywać "gwałtu na sobie"), ale trend, który rozpoczynamy, nowe zachowanie, którego uczymy się sami, i do którego przyzwyczajamy nasze otoczenie, wszystkim zainteresowanym WYJDZIE NA DOBRE.

Obiecuję!

 

Jag har iaf haft sådana morgnar. Jag fick använda de sista av både mina fysiska och mentala krafter för att inte ställa mig upp och skrika rakt ut att de får alla dra! Eller iaf hålla tyst en stund. Och låta mig dricka en klunk te i lugn och ro, låta mig äta upp en endaste smörgås utan att jag behöver resa mig och hjälpa någon… aaaaa!!!!!
 
Märker du det där ordet? Att TILLÅTA, som om det var i någon annans makt? Som om du behövde be om LOV?
 
Som i LÅT MIG VARA I FRED! Jag har ändrat lite på det och säger ofta till mig själv: LÅT DIG VARA I FRED, KASIA. För det är ingen som ska tillåta mig att TA PLATS eller BE om det jag behöver. Det är jag som bestämmer det för mig själv och har kraften att få det att hända.
 
Svårt? Såklart!
En viktig del av terapin under den första fasen av min utmattning var att ibland be familjen att lämna mig ensam hemma på helgen.
Jag fick hålla i räcket i trappan medan jag vinkade av dem, annars skulle jag förmodligen sprungit efter bilen i tofflorna! Jag har flera gånger velat att vända från en lyxig ensam promenad….
Varför?
För de där hemska SKULDKÄNSLORNA. Och av rädsla, att jag missar något i familjelivet, att de kommer ha kul utan mig och att de till slut kommer på att de inte ens BEHÖVER mig längre.
 
Så vad var den där tanken som jag hade i början?
Jo! Att man kanske måste tvinga sig själv i början för att LÅTA SIG SJÄLV att vara ifred. Men den nya (både för en själv och omgivningen) trenden som man sakta men säkert skapar kommer vara nyttig för ALLA.
Jag LOVAR!

 

Dlatego, że: För att:

 

(Z chwilą, kiedy zaczynasz cenić siebie, zaczyna Cię cenić cały świat.)

(När du börjar uppskatta dig själv, hela världen tar efter.)


Love and peace within na CAŁY TYDZIŃ/HELA VECKAN!   

Presentation


Embracing the NOW, Zebra-style.

Links

Ask Kasia

16 besvarade frĺgor

Latest Posts

Categories

Archive

Guest Book

Calendar

Ti On To Fr
       
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
<<< Juli 2016
>>>

Tidigare år

Search

Statistics


Ovido - Quiz & Flashcards