Wypalenie.
Raz po raz dostaję sygnały od ludzi z Polski, głównie kobiet, że wypalenie w Polsce nie istnieje.
Nie ma takiego POJĘCIA.
Nie ma w służbie zdrowia miejsca na opiekę nad ludźmi wycieńczonymi pracą.
Z tego, co rozumiem większość wypalonych leczona jest na deprsję.
Reszta próbuje zaleczać inne, czysto fizyczne symptomy wypalenia. Migotanie serca, chroniczne migreny, bezsenność, bóle w krzyżu, karku, bóle mięśni, problemy żołądkowe, wypadające włosy, anemia, otyłość...
Utbrändhet.
Vi som lider av det i Sverie kan skatta oss lyckliga. Seriöst. De flesta utbrända i Polen behandlas för depression eller andra relaterade symptomer: migrän, magbesvär, hjärtproblem, sömnlöshet, ryggsmärtor, muskelvärk, håravfall, fetma, undernäring... you name it.
Här i Sverige träffar jag dagligen folk som snuddar vid stupets kant. Det syns på dem, men de vet inte om det, än...
Za chwilę Boże Narodzenie. Jeden z najbardziej stresujących okresów w całym roku.
Za chwilę po nim Sylwester, fajerwerki, cekiny, wysokie obcasy, sztuczne rzęsy, zabawa do białego rana...
Chociaż wysłużone kolejnym rokiem eksploatacji ciało krzyczy, błaga o litość. O sen, o zdrowe jedzenie, o ruch, o chwile spędzone w naturze, lub w bezpiecznym domu, z bliskimi.
A po Sylwestrze czas na noworoczne plany i POSTANOWIENIA.
Och snart är det JUL, årets hetsigaste, jobigaste period med SKYHÖGA förväntningar.
Nästan direkt efter är det nyårsafton med gurmémiddagar, lösfransar och tunna strumpbyxor, fyrverkerier och fester till gryningen.
Fast det enda kroppen skriker efter är lite VILA. En PAUS. Sömn, bra kost, lagom mycket träning, utevistelse eller mysstunder inne med de närmaste. Jag tror att i Sverige är vi överlag bättre på att lyssna in kroppen. Tillåta oss själva att vila. Men mycket finns kvar att lära sig.
För snart ska man även tänka ut NYÅRSLÖFTEN.
Do końca tego roku będe pisała o WYPALENIU. Jeśli zadanie mnie nie przerośnie codziennie będzie można przeczytać o tym, co większość z nas rozumie, gdyby się zastanowiło, a co i tak ignoruje lub odkłada na później.
Ja już dziś życzę nam Wszystkim, żeby było jakieś POŹNIEJ.
Min tanke är att skriva om UTBRÄNDHETENS fula ansikte enda fram till årets slut. Om orken är med mig.
Man kommer få läsa om det som alla egentligen begriper, om de skulle fundera en stund, men som vi så lätt lämnar till senare.
Idag redan önskar jag oss alla att det ska finnas ett SENARE till oss alla!
Proszę serdecznie o czytanie z uwagą.
Zachęcam do refleksji i dzielenia się z innymi potrzebującymi.
Tak, żeby nasze noworoczne postanowienia na 2015 miały ludzką twarz. I serce.
I żeby nas Wszystkich czekało jakieś później.
Zapraszam!
Läs och ta till er. Dela gärna med er till dem, som kanske behöver en varningssignal.
Tanken är att skapa 2015-nyårslöften med hjärtat.
Häng med :)
Love and peace within!
maryla
16 december 2014 12:04
Zgadzam sie z tobą pod każdym względem. Ja tez byłam bliska wypalenia, mina styrkor blev till slut mina svagheter. Jag bromsade i tid men kroppen och själen har ändå tagit stryk. Försöker hitta mig själv, jag är på god väg mot något bättre men ack så annorlunda än hitintills. Tar 2 steg fram o 1 back men jag tar mig fram ändå. Sköt om dig.
Kasia
17 december 2014 23:50
Det är så all utveckling går till.
Man ska inte rusa framåt för snabbt för då håller det ju inte om man får backslag.
Och visst får man stryk, men man blir en bättre, helare människa efter det här. Det hoppas jag iaf :)
Bardzo mądrze powiedziane: nasze silne strony stają się w końcu tym, co nas pogrąża. Trzeba uważać.
Uściski! Nie poddawaj się. Nigdy!
Mango
16 december 2014 22:49
Niestety jest w tym duzo prawdy, ze nastawienie do tego trudnego tematu jest w kraju dalekie od tego co tutaj mozna zaproponowac osobom, ktorych to zagadnienie dotknelo. Wynika to ciagle jeszcze z braku wiedzy i wtornie do tego braku srodkow/wypracowanych metod aby pomoc w powrotnej drodze do aktywnego zycia zawodowego. Mam nadzieje ze za jakis czas to sie zmieni na lepsze. Smutne to i mozna latwo zejsc w gleboka depresje. Moze wiec Twoj blog moze byc pomocny dla wielu ...
Kasia
17 december 2014 23:44
Taką mam właśnie nadzieję.
Męczy mnie tylko świadomość tego, że docieranie do tych najbardziej potrzebujących może być ponad moje siły w chwili obecnej.
Jedyna szansa to metoda kuli śnieżnej lub "word of mouth", czyli ludzie ludziom...
Uściski!
maryla
19 december 2014 19:47
Znalazlam swoja droge bo przez trudnosci poznalam lepiej siebie sama.Nie bylo to wcale latwe do zrobienie.To jest naprawde zmudna praca pod kazdym wzgledem. Aureola spadla mi z glowy z wielkim hukiem kiedy odkrylam,ze moje poczynania,wedlug mnie fantastyczne,okazaly sie niepotrzebne i nie docenione. Zarowno zawodowe jak i prywatne.Poczucie wielkiej porazki,ze to dotknelo wlasnie mnie! To bylo bardzo bolesne przebudzenie. Od trzech lat jestem w trakcie procesu uzdrawiania. Znalazlam wlasne sposoby na lepsze samopoczucie,zajmuje sie ogrodem,odnawiam stare meble i daje im nowe zycie,fotografuje,pisze nowele,uprawiam yoge. Tworze codziennie. Mam wystawe moich zdjec w pracy,moja nowela zajela drugie miejsce w amatorskim konkursie literackim, czesto dostaje slowa uznania za moja tworczosc. Oczywiscie,ze sie ciesze. Ale moja dusza jest wypalona. Dawna radosc zycia gdzies uciekla i trudno jest mi ja odnalezc. Yoga daje mi blogie poczucie spokoju i radosci. Namaste.
Kasia
21 december 2014 23:13
Marylu Kochana, najpierw tak mnie ucieszyłaś a koniec taki smutny...
Czy czujesz, że mimo tych pięknych sukcesów w znajdowaniu nowej drogi, z tą wypaloną duszą jest Ci "gorzej"? Może ONA, Twoja umęczona Dusza potrzebuje jeszcze więcej czasu? Żeby blizny po aureoli zarosły porządnie.
To przebudzenie i poczucie porażki, o których piszesz chyba są najgorsze. I poczucie straconego czasu na rzeczy, które dla nikogo nie miały takiej wartości, jak się myślało...
Pamiętaj, że INACZEJ nie znaczy GORZEJ :) masz oczywiste powody do radości i dumy. Mówiono mi, że jeśli się będzie ćwiczyć TRWANIE w tych dobrych emocjach, to one się w nas na nowo ZADOMOWIĄ.
Trzymam kciuki!
...Dużo DUZYCH liter! Na koniec więc WESOŁYCH ŚWIĄT! i długich chwil na macie, tam jesteśmy OBECNI!
NAMASTE
maryla
22 december 2014 16:27
Ale taka jest rzeczywistosc. Nie wszystko konczy sie happy endem. Nie jestem nieszczesliwa ani szczesliwa,ja po prostu jestem. Zyje tu i teraz. Mindfulness nauczyl mnie zycia tu i teraz,leva i nuet. Lapie dobre emocje i zatrzymuje w sobie. Niedawno mialam uczucie ze odwiedzil mnie aniol i na ulamek sekundy zatrzymal sie przy moim uchu,uczucie spokoju i szczescia ogarnelo moja wypalona dusze i dadalo mi sil. Wesolych Swiat.