Wiemy już, jak się wypalić.
Wiemy nawet, co najczęściej nami kieruje w drodze nad przepaść.
Wiemy, jak sprawdzić, czy już spadliśmy, czy jeszcze jest szansa na odwrót.
(Kliknij, aby otworzyć poszczególne teksty)
Zostało kilka godzin do dnia W...
Dwa tygodnie temu zaczęłam brzydko mówiąc grzebać w wypaleniu. Celowo, ponieważ okres Świat i Nowy Rok to czas refleksji, zastanawiania się nad swoim życiem. Sensem Wszystkiego.
Może są wśród Was tacy, ktorzy czują, że coś dzieje się nie tak, że być może sami nie dadzą rady zawrócić z drogi która zmierza do czegoś niedobrego.
Chciałabym, żeby mój dzisiejszy, krótki tekst utkwił Wam w pamięci, kiedy będziecie rozmyślać nad następnym krokiem, nad następnym ROKIEM!
Cokolwiek robisz...
czy to zawijanie makowca, którego nie znosisz, ale wiesz, że goście będą zachwyceni....
czy to wielogodzinne szukanie IDEALNEGO prezentu pod choinkę dla osoby, która rok w rok daje Ci książkę z listy bestsellerów pobliskiej księgarni, której sama nie przeczytała....
czy to wspinanie się po szczeblach kariery, żeby zarobić na pochwałę wymagających rodziców....
czy to odchudzanie się, żeby podbić serce tego jednego, jedynego....
czy sprzątanie, bo będą goście....
Cokolwiek robisz, zadawaj sobie ZAWSZE to jedno, NAJWAŻNIEJSZE pytanie:
Dla kogo to wszystko?
Dla kogo ten makowiec, prezent, kariera, figura, porządek?
Dla innych? Czy dla siebie?
I co jest właściwą odpowiedzią.....?
Porozmawiamy o tym po Świętach!
Dbajcie o siebie.
Spokojnych i szczęśliwych Świąt Bożego Barodzenia Wszystkim!
CZESC 5/7.
Vi vet redan hur man bränner ut sig.
Vi vet även
hur man ska kolla om man redan ramlat eller om man fortfarande har en chans att vända.
(Klicka för varje text!)
Nu är det enbart några timmar kvar till årets mysigaste Afton.
Två veckor sedan började jag på nytt gräva i utbrändheten. Och det var ingen slump. För att det är just efter jul, vid årsskiftet som man börjar fundera, granska sitt liv, undrar vad som är meningen med Allt, egentligen.
Det kanske finns några som känner att livet går åt fel håll, att något är på tok och att det blir svårt att klara sig helt på egen hand.
Tanken är, att genom de kommande raderna få en och annan börja fundera om vad som blir klokast att göra härnäst. Nästa år kanske!
Vad du än gör…
om du än fixar hemgravad lax till släkten, fast du själv inte äter råfisk…
om du letar i timtal efter den perfekta klappen till någon som varje år ger dig en pocketbok från topp 10 listan, som hen inte ens läst själv….
om du väljer ett jobb som dina överambitiösa föräldrar gärna ser dig i…
om du bantar, för att få den där perfekta killen att se dig och tycka om dig…
om du städar när gästerna är på väg…
Vad än du gör, ställ dig ALLTID den VIKTIGASTE frågan:
Till vem gör jag allt detta?
För andra eller för mig själv?
Och vad fasen är det rätta svaret?
Det får vi klura på när vi letar efter mandeln i gröten.
Ta hand om er och era kära under julledigheten. God Jul!
Love and Merry X-mass to All!
maryla
25 december 2014 15:22
Mialam bardzo udana Wigilie.Z moja dorosla corka i moim ukochanym pieskiem,Russin. Ubrane w "normalne" ubrania,bez makijazu zjadlysmy sobie najpierw barszcz z proszku i "kupne" pierogi z kapusta i grzybami. Nastepnie zjadlysmy zupe grzybowa ugotowana wlasnorecznie wedlug przepisu polskiego znalezionego w internecie ( przepis dla mnie zupelnie nie zrozumialy,np. wez 2 albo 3 litry wody(?),garsc grzybow itp.) z kupionym makaronem. Na deser makowiec i sernik z polskiego sklepu. Piesio dostal köttbullar. Potem lezalysmy na kanapie reszte wieczoru,ogladalysmy telewizje i jadlysmy czekoladki. To byl bardzo udany wieczor. Aha, prezenty gwiazdkowe otworzylysmy na tydzien przed swietami.
Kasia
28 december 2014 23:53
Wymarzone święta! Piękna by była z tego nowela :)
Uściski i mam nadzieję, że Sylwester będzie tak samo udany a może nawet jeszcze lepszy!
Do Siego Roku! :)
Maryla
29 december 2014 23:10
dziekuje Kasiu! Sylwester będzie tez bardzo udany bo będę w towarzystwie 3 młodych i tętniących życiem 30-latek, 10 tygodniowego szczeniaka Alice i mojej 6-letniej suni Russin. Będzie jedzenie i picie, śmiech i radość!! Dwie z tych dziewczyn to przyszłe policjantki a ta trzecia to wieczna studentka i niedoszła żona mojego syna ( zostawił ja na 2 miesiące przed zaplanowanym ślubem w Las Vegas). To bylo prawie 4 lata temu i już możemy sie z tego wszystkiego śmiać . Ale nie było nam do śmiechu wtedy jak to stało sie faktem. Jedna z tych policjantek to moja córka, świeżo po rozstaniu bo narzeczony niedoszły po prostu wyszedł,zostawił klucze i już nie wrócił. Były łzy ale jak to w życiu bywa na drodze stanął nowy, zabójczo przystojny brunet i porzucona narzeczona już nie płacze a wręcz przeciwnie, skrzy jej z oczu i śmieje sie najgłośniej jak tylko może. To by dopiero byla nowela 😄😄😄!! Radości i zdrowia zycze 🙏🙏🙏
maryla
2 januari 2015 16:04
No tak, juz po wszystkim.Tzn.Sylwestrze Milo bylo. Alice z pania nie przyszly bo jak to czasami z malymi pieskami bywa,zachorowala i musiala zostac w domu. Mary przygotowala po pierwszy raz w zyciu wspanialy tort kanapkowy z lososiem,nastepnie upieklysmy cudna szarlotke.Wbrew wczesniejszym postanowieniom ubralam sie mimo wszystko w koronkowa sukienke koloru zimowego,nocnego nieba w Szwecji,rajstopy splaszczajace brzuch a uwydatniajace posladki,eleganckie buciki a la Lady Gaga z mieciutkiego zamszu,zrobilam wieczorny makijaz i poczulam sie jak gwiazda. W miedzy czasie zadzwonil niespodziewanie telefon sluzbowy i okazalo sie ze sasiad planowal w drodze do samochodu ktory to mial go zawiezc na przyjecie noworoczne,wyrzucic po prostu smieci do kontenera, a wyrzucil rowniez kluczyki do samochodu!!! Zadzwonil spanikowany o pomoc a ja mialam przypadkiem klucz do smietnika!! Jakie szczescie!!! Ale do czego zmierzam. Wystrojona i w pelnym makijazu ale z mokra glowa i pasemkami wlosow w zupelnym nieladzie pojawilam sie w drzwiach klatki schodowej zeby nieszczesnika spotkac no i oczywiscie spotkalam innych sasiadow i nie sasiadow i widzialam ich zdziwione a zarazem rozbawione spojrzenia na moj widok. Bardzo smieszne. W kazdym badz razie klucz nie pasowal i nie mam pojecia jak ta historia sie skonczyla. Byla narzeczona mojego syna,Mary i ja spedzilysmy bardzo milo czas,pilysmy pyszne Pisco sour,rozmawialysmy o zyciu,relacjach i o nas samych. Tylko Russin miala zdziwione oczy faktem,ze nikt nie mial czasu trzymac jej na kolanach. To byl bardzo udany Sylwester. polozylam sie spac kwadrans po 24 i obudzilam sie w dobrym nastroju i nawet wypoczeta. Usciski
Kasia
2 januari 2015 22:33
Kolejny cudowny scenariusz!
Buzia mi się uśmiecha jak czytam. Jak sobie myślę, że to małe miejsce, które stworzyłam zachęca Drugiego Człowieka do dzielenia się "swoim". Poczułam się dziś tutaj bardziej w domu niż zwykle. Dziękuję za to :)
Wspaniałego 2015! A tort kanapkowy... mmmm... marzenie! :)
maryla
3 januari 2015 11:54
Kasiu,stworzylas wspaniale miejsce! Jestem wdzieczna,ze twoje miejsce odkrylam i mam do niego nieograniczony dostep. Czytam twoje inlägg po kilka razy zeby nic nie przegapic,zeby czegos nowego nauczyc sie i jednoczesnie czerpac pocieszenie dla mojej rozszarpanej duszy.Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe ze piszesz dla mnie i do mnie zupelnie mnie nie znajac. Wbrew pozorom ciesze sie zyciem ale w zupelnie inny sposob niz dawniej. Ciesze sie teraz,wlasnie w tej chwili. Bylam na przerwie w domu zeby wyprowadzic Russin i cieszylam sie sloncem,wiatrem,rozwianymi wlosami i cieknacym nosem. Ile ja mialam sily w nogach kiedy pedalowalam pod wiatr!!!
Kasia
3 januari 2015 19:22
Marylka, szacunek za pedałowanie w taki wiatr!
Zazdroszczę takiej siły. Ja nadal czekam na powrót mojej.
Dziękuję za słowa uznania :) Korzystaj i wracaj, ja tu jestem, chociaż nie zawsze udaje mi się odpowiadać tak szybko, jak bym chciała.
Do przeczytania :)
A posłuchaj, gdybyś mogła wybierać, chciałabyś żyć BEZ tego doświadczenia? Bo dla mnie to było przebudzenie, ostatnia szansa...
Maryla
3 januari 2015 21:19
Tak, chciałabym.
Kasia
4 januari 2015 00:05
Wymowna, krotka odpowiedz.
Smutna.
Trzymaj sie na wietrze!
maryla
4 januari 2015 07:43
Wypalenie zawodowoemocjonalne to jest jak ciezka choroba o ktora nikt nie prosil.Sama sobie na to zapracowalam moja niewiedza na wlasny temat i na temat moich zasobow emocjonalnych. Myslalam,ze jestem opoka,Alfa i Omega,niezastapiona i nie do pokonania. Bo tak w moim zyciu zawsze bylo. Zadnych slabosci. Caly czas do przodu dopoki sil starcza. No i w koncu zabraklo paliwa. Jakie zdziwienie!!! Dla mnie samej i mojego otoczenia. Jak to?! Ty?! Ty przeciez przenosilas gory,zawsze z usmiechem na ustach,zadbana,oczytana,taka pogodna i pelna zycia! Juz nie przenosze gor, usmiecham sie rzadziej a ten usmiech jakis taki krzywy. Kaciki ust jakby same opadly w dol i nadaja twarzy smutny wyglad. Zadbana? Owszem ale zawsze w sportowych ubraniach i butach, chodzenie na obcasach sprawia mi duza trudnosc,wiekszczosc sukienek zostala oddana dla siostr. Oczytana? Stosy ksiazek leza wszedzie a ja tylko na nie patrze. Nie moge czytac. Slucham radia. P1 to moj faworyt. Przytylam i caly czas z ta nadwaga walcze. Czasami nie lubie samej siebie,mam siebie dosyc i mam dosyc moich dolegliwosci!! Kiedy to sie skonczy???!!!
Kasia
4 januari 2015 11:05
Marylko, czy moge Cie zacytowac w zblizajacym sie tekscie? I tamze Ci odpowiedziec?
maryla
4 januari 2015 11:12
mozesz