Alla inlägg den 6 februari 2016
Siedzę. Mmmmm....
Chrupię chipsy. Bleh....
Myślę. Mmmmm...
W kominku leniwe języki ognia ślizgaja się po białych, brzozowych szczapkach. Mmmmmm...
Mąż pochrapuje w sypialni. Troche Grrrrrr.... and głównie jednak Mmmmm....
Myślę, jak pogodzić sztukę nicnierobienia z potrzebą posuwania się naprzód.
Czas niekończących się list zadań już się dla mnie skończył.
Choć nadal zdarza mi się czasem wpaść w trans.
Robię wtedy kilkanaście rzeczy na raz: sprzątam, wieszam pranie, układam książki, segreguję papiery.
Klepię się potem z uznaniem po ramieniu... i nic więcej.
Nigdy nic nowego z tej mojej pracy nie wynika.
Z większości rutynowych prac domowych nic nigdy nie wynika, prócz ładu czy sterty czystych ubrań etc.
I zmęczenia.
Ta praca nie spełnia marzeń. Nie rozwija zainteresowań. Nie przenosi nas o krok bliżej do naszego lepszego ja. Zwykle.
Tysiąckrotnie popełniałam ten sam błąd myśląc, że zrobię najpierw to, co muszę, co powinnam a potem poczytam; posprzątam, bo w czystym mi się lepiej odpoczywa; zmyję i usiądę z herbatą; najpierw obowiązek a potem przyjemność. To, co ważne dla mnie samej zawsze na końcu.
Tak, jakbym nie potrafiła przedrzeć się na drugą stronę codzienności i rutyny. Tam czekała zresztą już tylko senność. Lekkie poirytowanie. Samotność. I czające się po kątach poczucie bezsensu.
Teraz robię minimum a po drugiej stronie codzienności i rutyny nadal czeka zmęczenie. I szczątki bezsensu.
I już nie chce mi się tak funkcjonować.
Teraz myślę, jakby tu dać sobie prawo i wypracować rutynę kanalizowania tej najcenniejszej energii na rzeczy ważne inaczej, bo dotyczace tylko mnie...
Czytam powyższe i myślę:
Egoizm?
Zdrowy egoizm?
A może normalność.
Może tylko ja dotąd zsuwałam siebie na peryferia mojego własnego życia?
Miłego wieczoru
Må | Ti | On | To | Fr | Lö | Sö | |||
1 |
2 |
3 |
4 | 5 |
6 | 7 |
|||
8 |
9 | 10 |
11 | 12 |
13 | 14 | |||
15 |
16 |
17 | 18 | 19 |
20 |
21 | |||
22 |
23 | 24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
|||
29 | |||||||||
|