Senaste inläggen

Av Kasia - 16 januari 2015 21:40

Niezwykłego weekendu życzę wszystkim, którzy tutaj zaglądają. (I tym, którzy nie zaglądają właściwie też.)

Spędzajcie czas tylko z tymi, ktorzy rozjaśniają Wasze oblicza, i których oblicza rozjaśniają się na Wasz widok.


Cóż innego ma w życiu sens...?

 

Skoro już gram na tych najcieńszych, najczulszych strunach, to chciałam Wam powiedzieć: Dziękuję, że jesteście. Że zaglądacie, czytacie i piszecie do mnie.

<3

 

Ha en toppenhelg Allesammans!

Omge er med folk som får er att le. Och som ler när de ser er.

Det är inte så mycket annat som spelar någon roll egentligen ju.

Förresten, TACK att ni finns, ni, som kikar in hit ibland <3


Love and peace within!   

Av Kasia - 13 januari 2015 10:07

Czy ktoś jeszcze prócz mnie czuje, że ma czasem zamęt w głowie?

Dosłownie: zamęt.


Myśli

Myśli gonią jedna drugą. Skojarzenia wysadzają głowy zza każdego winkla, łapią się za ręce, rozrastają sie jak sieć pajęcza i biegną całym tabunem za jakąś jedną niewinną myślą.

Niekontrolowane myśli są jak lawina śnieżna. Łączą się jedna z drugą w wielką falę mokrego, lepiącego śniegu pędzącego ze stoku górskiego prosto na nas.

Albo jak rwąca rzeka, której nurt unosi nas, bezwładnych, w dowolnym kierunku zanim zdążymy zareagować.

 

(Fot. marie-jose.travellerspoint.com)

 

Najczęściej.

Bo najczęściej dajemy się BEZWIEDNIE ponieść naszym myślom. Tak samo, jak fantazjom. Bo to przecież to samo! Fantazje to myśli, tylko że ODWAŻNE :)


W dni stresujące, kiedy zapominam SIEBIE i daję się porwać nurtowi niekontrolowanych myśli jestem wykończona. Obijanie się o dno koryta rwącej rzeki jest strasznie absorbujące i kosztuje dużo energii.


Medytacja

Od duższego już czasu trenuję umiejętność wyciszania myśli poprzez medytację.

Zaczęłam na krótko przed wypaleniem (chyba jednak czułam, że nieuchronnie zbliżam się ku upadkowi...), ale poczułam natychmiast, że pod czaszką mam bestię nie do ujażmienia, i że sama jej nie oswoję.


Dzięki wypaleniu (jednak można być wdzięcznym za ciężkie doświadczenia życiowe!) potraktowałam ten temat poważnie. Medytacja była zresztą pierwszą receptą, jaką dostałam od LEKARZY, specjalistów od stresu.

     

Medytacja jest pierwszym krokiem do tego, żeby uspokoić burzę w głowie, pozwolić myślom, jak falom, opaść i stać się na powrót spokojną masą wodną. Która ma wielką siłę, drąży skałę, ale trzeba umieć nią kierować ŚWIADOMIE.

 

Zakorzeniony w sobie i obecny tu i teraz człowiek.

Takim człowiekiem chcę być. Taki człowiek nie da się ponieść nurtowi takiej myślowej rzeki. Jak drzewo o głębokich, silnych korzeniach nie da się przewrócić lawinie śnieżnej. Nie pozwoli niedorzecznym myślom, lękowi, nieprawdziwym wyobrażeniom o innych, a nawet o sobie samym, sobą zawładnąć.


Bo tak, jak mówi Mistrz, #EckhartTolle, którego już wcześniej cytowałam:

 

"To stay present in everyday life, it helps to be deeply rooted within yourself; otherwise, the mind, which has incredible momentum, will drag you along like a river."

"Bycie obecnym w codziennym życiu pomaga zakorzenić się w sobie, inaczej niesamowity pęd myśli, porwie cię ze sobą jak dzika rzeka."

Ja to czuję. I dlatego o tym dziś pisze. Ponieważ zaraz po diagnozie: WYPALENIE zapadałąm w stan medytacyjnego letargu bardzo szybko, ca 5/10 minut wystarczyło, ponieważ moja głowa i moja percepcja były w stanie chronicznego zmęczenia. Myślałam POWOLI.

Dziś, kiedy energia powoli wraca, czuję, że gdy zaniedbuję praktykę, uspokojenie myśli zajmuje mi około 30 minut. I kosztuje bardzo duuuużo cierpliwości i skupienia. I wiele głębokich oddechów.

 

Oddech

Oddech mówi o stanie naszego umysłu, o poziomie stresu, jakiemu właśnie ulegamy. W skrajnych przypadkach (tutaj muszę zgłosić się na ochotnika) oddychanie ma miejsce tylko w klatce piersiowej, przy zaciśniętych mięśniach brzucha. Przebiegłam w taki sposób wiele kilometrów. Włącznie z 30 kilometrowym biegiem w terenie jesienią 2011. A może 2010?

Dopiero dzięki medytacji, yodze i ćwiczeniom rozluźniającym nauczyłam się na nowo normalnie oddychac. Normalnie, czyli tak, jak dziecko.

Nauczyłam się też, że ODDECH nie składa się tylko z WDECHU i WYDECHU. Jest jeszcze coś tak magicznego jak PRZERWA między kolejnym wdechem (przerwa to dość nowy w moim słowniku wyraz :)

Dziś kiedy się relaksuję, kiedy jestem zupełnie rozluźniona przerwa przed kolejnym wdechem potrafi trwać 30-40 sekund. To cholernie dużo jak na osobę, która panicznie boi się śmierci przez uduszenie.

 

Na dziś to tyle.

Nie dajcie się wciągnąć w wir myśli 

Następnym razem opowiem o Następcach Myśli.


Love and peace within!  



Av Kasia - 12 januari 2015 15:05

Wracam do miejsc, które zrobiły na mnie wrażenie.

Tak, bobry robią na mnie wrażenie.    

Robi na mnie wrażenie piętnastometrowe, grube, zdrowe drzewo zwalone bezwładnie na brzegu jeziora.

Jag var tvungen att återvände till detta ställe.

För jag är så imponerad av bävrar.

Jag är imponerad av ett femtonmetershögt, tjockt, friskt träd fällt (säger man så???) vid strandkanten av en varelse som inte är mer än 75 cm lång.

   


Odwiedziliśmy Półwysep Bobrów z Synkiem już drugi raz.

Imponują mi niezaprzeczalnie.

Swoją wytrwałościa, determinacją, precyzją i odwagą.

Tym, że nie chodzą wokół drzewa trzy miesiące i nie zastanawiają się, czy rzeczywiście ugryźć, czy aby nie jest za duże, czy aby wyzwanie ich nie przerośnie, a czy na pewno wyląduje tam, gdzie ja chcę, czy dam radę, czy nie jestem jeszcze za słaba? Czy nie znajdę się w punkcie wyjścia, jak się  już wgryzę, a może mi się właściwie to drzewo wcale nie podoba i co będzie, jak mi sie znudzi? A czy ono na pewno odzwierciedla moja osobowość? Czy będzie mi pasować do szafek w kuchni, i co powie Wieśka, jak zobaczy? Pewnie pozazdrości, zdzira! Nienawidzę tej Wieśki!

 

Czasem bym wolała być bobrem niż człowiekiem...


Vi gick till Bäverön för andra gången för jag var tvungen att titta en gång till. Supa in bilden av bävrarnas ihärdighet, envishet, precision och mod.

Tänk att de går inte runt ett träd i tremånaderstid och funderar om det är rätt, om de ska börja eller icke, det kanske är för stort, och de kanske inte klarar det ändå, och man är inte säker om trädet faller där det ska iaf. Och jag kanske inte orkar ändå. Jag kanske hamnar på ruta ett om jag tar ut mig för mycket, och jag kanske inte ens gillar detta träd och jag blir nog uttråkad i längden. Och jag undrar om den verkligen passar mig och om den säger liksom rätt saker om mig? Och tror du att den kommer passa till köksluckorna? Tusan vad Elsa kommer vara avundsjuk, rätt åt kossan! Gu´va hon är jobbig den där Elsa!


Ibland skulle jag hellre vara en bäver än en människa.


Love and peace within!   


Av Kasia - 10 januari 2015 16:23

Oglądam zdjęcia z początku stycznia i przypominają mi się mądre rady o życiu.

Gick just igenom mina bilder från landet som jag tog i början på januari. De påminnde mig om några kloka

tankar om livet som jag fick lära mig på senaste tiden.

 

Inspiracja, nowe pomysł, odpowiedź na życiowe pytania, i ...grzyby! pojawiają się czasem w niezwykłych miejscach i czasie.

Inspiration, nya ideer, svar på livets gåtor, och ...svamp! dyker upp när man minns anar dem, och inte sällan på konstiga ställen.



Dystans, oddalenie się od obiektu naszych zmartwień, sprawia, że inaczej nań patrzymy i łatwiej znajdujemy rozwiązanie.

Distans till saker som bekymrar oss hjälper att se dem på ett nytt sätt och lättare hitta lösningar.

   

 

Zmiana perspektywy sprawia, że to co dziś wydaje się być problemem jutro może stać się ciekawą szansą.

Att ända perspektiv kan göra att dagens problem blir morgondagens nya chanser.

 


Szast-prast i jest. Połączenie moich dwóch ulubionych *substancji*. Filozofii (domorosłej, ale prawdziwej :) i przepięknej natury (tak samo zniewalającej, niezależnie, czy ją obserwujemy czy nie).

 

Där fick jag ihop det jag gillar bäst.

Filosofi (hemodlad men ändå sann :) och den vackra naturen (Häpnadsväckande. Oavsett om vi tittar på eller inte).


Miłego wieczoru Najmilsi! Co porabiacie?

Ja spieszę szczęśliwa do książki o Detektywie Nosku.

Trevlig lördagskväll Alla Ni Fina! Vad gör ni?

Jag ska nu läsa en barnsaga. Jippi!


Love and peace within!   

Av Kasia - 8 januari 2015 15:54

Koniec! Koniec z tym!


Wczoraj po pracy, po kolacji i po kilku "rutynowych" czynnościach domowych wybrałam się na zakupy tygodniowe.

Tak między 20.45 a 22.00

W połowie listy zakupów rozbolał mnie krzyż.


Próbowałam po powrocie do domu posiedzieć z Mężem, wyciszyć się ale zasnęłam dopiero mocno otulona jego silnym ramieniem koło północy.


O 6 zadzwonił budzik. Wstałam, wytrzymałam do 8 a potem jak zemdlona, pijana, otumaniona zwaliłam się na poduszkę. Po prawie godzinie ciężkiego, głębokiego snu zaczęła sie walka o odzyskanie przytomności. Prawie nie wiedziałam, gdzie jestem....

Od dziś kończę występy o 22. Bisów nie przewiduje się.

Pa!

 

Nu räcker det! Nu är det verkligen nog!


Efter arbetsträningen igår blev det dagishämtning, pulkaåkning i en timme och middag. Efter några standard hemsyslor drog jag iväg för att handla. Mellan 20.45 och 22.

Mitt i handlingen fick jag ont i ryggen.


Väl hemma satt jag med fina Maken en stund och försökte komma ner i varv. Men somnade först vid middnatt tight omsluten av hans starka armar.


Klockan 6 ringde det igen. Jag gick upp med killarna och klarade mig till 8. Sedan kollapsade jag i säng igen. Svimmade känndes det som. Efter en timmes djupsömn försökte jag återfå midvetenhet i nästan lika länge. Var helt utslagen...

Så från och med idag slutar showen vid 22. Inga extraknäck.

Tja!


Love and peace within!   

Av Kasia - 7 januari 2015 12:51

Przypomniało mi się dziś jedno zdanie.... Einstein powiedział, więc mądre.

Do tego takie proste i oczywiste. A tak łatwo w całym swoim łakomstwie na dramatyzm o tym zapomnieć.

Czuję się więc jak bym weszła w szklaną ścianę.

Niby nie widać, a boli!


"Szaleństwem jest postępowac ciągle tak samo i spodziewać się innych rezultatów."


A teraz zostawiam Was na pastwę Waszych własnych myśli i idę spóźniona, acz (jeszcze!) nie zestresowana do pracy! :)



(pic. of Albert Einsein stolen from internet)


Jag kom att tänka på en klok mening idag. Einstein sa det, så det måste vara klokt.

Och inte bara det. Det är även såååå enkelt och självklart. Och dessto lättare att glömma bort det i hela sin strävan efter dramatik och "vad det är synd om mig"-tänkande.

Så just nu känns det som om jag gick in i en glasvägg.

Syntes inte men ack så ont det gör (och så pinnsamt ;)!


"Galenskap: att göra samma sak om och om igen och vänta sig olika resultat."


Jag lämnar er nu med era egna tankar om detta och går, något sen men inte (än!) stressad av det, till jobbet! :)



Love and peace within!    

Av Kasia - 4 januari 2015 20:09

Cykl o wypaleniu miał się zakończyć tekstem o oszczędzaniu energii napisanym w Sylwestra. (CZĘŚĆ 1/7)

Jednak dziś dopiero stawiam kropkę nad i posługujac się słowami jednej z Czytelniczek, która zwykle powiada, że pisząc czytam w jej myślach.

Dziś jest odwrotnie. Jej słowa jakby pisane o mnie oddaję Wam:

(opatrzone komentarzem)

 

"Wypalenie zawodowoemocjonalne to jest jak ciezka choroba o ktora nikt nie prosil.Sama sobie na to zapracowalam moja niewiedza na wlasny temat i na temat moich zasobow emocjonalnych. Myslalam,ze jestem opoka,Alfa i Omega,niezastapiona i nie do pokonania. Bo tak w moim zyciu zawsze bylo. Zadnych slabosci. Caly czas do przodu dopoki sil starcza. No i w koncu zabraklo paliwa. Jakie zdziwienie!!! Dla mnie samej i mojego otoczenia. Jak to?! Ty?! Ty przeciez przenosilas gory,zawsze z usmiechem na ustach,zadbana,oczytana,taka pogodna i pelna zycia! Juz nie przenosze gor, usmiecham sie rzadziej a ten usmiech jakis taki krzywy. Kaciki ust jakby same opadly w dol i nadaja twarzy smutny wyglad. Zadbana? Owszem ale zawsze w sportowych ubraniach i butach, chodzenie na obcasach sprawia mi duza trudnosc,wiekszczosc sukienek zostala oddana dla siostr. Oczytana? Stosy ksiazek leza wszedzie a ja tylko na nie patrze. Nie moge czytac. Slucham radia. P1 to moj faworyt. Przytylam i caly czas z ta nadwaga walcze. Czasami nie lubie samej siebie,mam siebie dosyc i mam dosyc moich dolegliwosci!! Kiedy to sie skonczy???!!!"

Dziękuję Ci Droga M.

 

Niedługo po zdiagnozowaniu u mnie wypalenia spotkałam się z moim szefem. Jego pierwszy komentarz brzmiał mniej więcej tak, że: ci, co wracają do pracy po wypaleniu już nigdy nie są tacy sami. Że coś się w nich zmienia.

Zrobiło mi się przykro. Poczułam się naznaczona, gorsza, zepsuta.


Z biegiem terapii zaczęłam rozumieć, że ta zmiana, to OCZYWISTA KONIECZNOŚĆ. Bo gdybyśmy my, wypaleni nadal postępowali tak, jak przed diagnozą, bardzo szybko znaleźlibyśmy się w punkcie wyjścia. W najlepszym wypadku. Nie wiem, ile takich przeżyć jest w stanie wytrzymać ludzka psychika i serce...

Tak więc owszem, my ofiary wypalenia jestesmy NAZNACZENI, jak anonimowi alkoholicy/stresoholicy?! Leżmy czasem jak te chrabąszcze, brzuszkami do góry, bezbronne, wymachując nóżkami i walczymy o grunt pod nogami.

Ale ja odmawiam, zwyczajnie ODMAWIAM traktowania mojego wypalenia jako końca mojego szczęśliwego życia.

Droga M, INNA niż przed wypaleniem nie znaczy gorsza! Jeśli ten dawny styl życia rzucił Ciebie, mnie i wielu innych na kolana, roztarł na popiół i odebrał tyle radości, to chyba oznacza, że nie był dla nas ani dobry ani zdrowy.

Ja biorę ciotkę cierpliwość pod rękę. Dzwonię po akceptację i umawiam się na długi spacer w stronę światła. I pieprzę już to wypalenie!

Nasza siła leży w zaakceptowaniu naszych słabości.

 

Jag trodde faktiskt jag har blivit klar med utbrändhetsserien på Nyårsafton (klicka här för DEL 1/7) men det är ikväll som jag ställer pricken över i-et med hjälp av ett brev/kommentar som jag har fått från en av mina läsare.

Vi delar samma öde och hennes berättelse påminner mig om det jobbigaste jag har själv gått igenom (jag kortar ner översättningen en aning för… jag är trött) därefter kommer min kommentar:
 
"Utmattning är som en svår sjukdom som man drar på sig alldeles själv för man känner sig själv alldeles för lite. Jag trodde jag var oersättlig, oövervinnelig, att jag hade alla svar. Och det var så jag hade levt. Utan plats för svaghet. Alltid framåt. Sen var bränslet slut. Vilken överraskning!!! Både för mig själv och omgivningen. Du? Alltid så stark, glad, smart och snygg. Nu är jag inte stark alls längre. Ler inte lika ofta heller. Snygg? Ja, men på ett bekvämt sätt. Mina klänningar gav jag bort, orkar inte gå i klackar längre. Travar med böcker tittar jag bara på men orkar inte läsa. Lyssnar på P1:an istället, min favorit. Jag har dragit på mig några kilo och kämpar och kämpar med att gå ner. Det är inte alltid lätt att gilla sig själv. Jag är trött på mig själv och mina symptom!! När ska detta ta slut???!!!”
 
Strax efter jag blev sjukskriven för utmattning träffade jag min chef som, helt oskyldigt, sa något i stil men att: de som gått in i väggen blir aldrig sig själva igen när de kommer tillbaka.
Jag blev ledsen, kände mig (bränn!)-märkt, trasig, chanslös.
 
Med hjälp av terapin har jag förstått att det faktiskt inte finns något annat sätt för oss utbrända, än att BLI ANNORLUNDA. Annars skulle vi ju hamna på samma ställe igen. Och vem orkar krascha fler än en gång? Inte jag!
Så ja, vi är BRÄNNMÄRKTA, svaga, utlämnade, vi kämpar som tokar för att få tillbaka ett vanligt liv och markfäste igen. Men jag VÄGRAR att se denna erfarenhet som ett slut på det lyckliga livet.
För har man blivit så jäkla förstört av sitt gamla liv så måste det ju betyda att det inte varit BRA för en, eller?
Så jag skiter i det nu och bjuder in ännu mer tålamod och acceptans i mitt liv och går med dem hand i hand mot ljusare dagar. Vad sägs?
Det är då man vågar visa sig svag som styrkan kommer!
 
Och samma låt som igår, fast i ännu bättre variant!
Ten sam kawałek co wczoraj, ale w jeszcze lepszej wersji! :)
Love and peace within!   
Av Kasia - 3 januari 2015 17:07

To już tradycja.

Kilka pierwszych dni Nowego Roku jest tylko dla mnie.

Żeby odpocząć po zgiełku świątecznym, żeby pomyśleć nad starym rokiem, żeby przygotować się do tego nowego.

Dwa lata temu byłam na czterodniowym wyjeździe medytacyjnym zaraz po Nowym Roku w przytulnym ośrodku na odludziu, w lesie.

W zeszłym roku miałam dla siebie cały dom.

Det är nu tredje året i rad som jag gör en sorts nyårsretreat. Vilar efter julen, tänker på året som varit och laddar för det nya som komma skall.

Två år sedan var jag på en meditationsretreat i djupa skogen. Förra året och även iår är jag kvar hemma för mig själv.

I tak też jest tym razem.

Róźnice?

Owszem. W zeszłym roku, po dość nieudanym Sylwestrze, po łzach uronionych w kłębach dymu i w hałasie eksplodujących niemal pod mymi stopami fajerwerków, przesiedziałam bezsilna, ale względnie spokojna na pustej sofie w cichym domu. Próbowałam się krzepić myślą, że jaki Nowy Rok, taki cały rok.

Nie miałam pojęcia, tak, jak nikt nie ma, co 2014 chował dla mnie w zanadrzu.

Skillnaden är att efter förra årets nyårsafton (jag blev jätteledsen av alla fyrverkerier och pang och rök!) satt jag mer eller mindra olycklig i den kalla, tomma soffan och hoppades på att den lugna nyårsdagen skulle båda gott för resten av året.

 

Dziś siedzę w cichym domu, skupiona przy kuchennym stole nad stosem notatek, w świetle świec, z wyprostowanymi plecami i myślę sobie co tam cały rok, niech na początek TEN dzień będzie dobry. I następny, i jeszcze następny.


Z medycznego punktu widzenia właściwie nie wolno mi jeszcze nawet snuć planów na przyszłość. Bo mam tendencje do zapalania się i rozpędzania, a jak pisałam wcześniej oponki nadal zbyt łyse, a w baku za mało paliwa. A do tego kontrolki szwankują (skąd te motoryzacyjne porównania - nie mam pojęcia!).


Dlatego zamiast listy postanowień noworocznych spisuję listę uczuć i stanów ducha, w jakich chciałabym przeżyć ten rok.

Nie wymyśliłam tego sama. Usłyszałam o tym z ust pewnej Kanadyjki Danielle LaPorte. (Kliknij na link do jej strony.)

Bo tak na prawdę to, o czym marzymy, co planujemy jest po to, żeby dać nam określony stan ducha, jakieś poCZUCIE.... np. spełnienia, władzy, statusu społecznego, szacunku. Zacznijmy więc nazywać pragnienia, jakie nami kierują, a dopiero na ich podstawie róbmy plany i postanowienia.

Podobno tak będzie je dużo łatwiej osiągnąć.


Spełnionego 2015!


Idag sitter jag återigen i det tysta huset. Denna gång fokuserad och med rak rygg vid köksbordet. Omringad av mina anteckningar och tända ljus, och tänker att jag struntar i HELA det nya året, jag vill göra DEN HÄR dagen så bra som jag kan, och sedan nästa, och nästa.
 
För jag får inte ens planera stort för mig själv än. För jag vet hur man tänder till, hur man tar fart, men jag har ingen fungerande “utrustning" för det än. Och jag vet inte hur man stannar.
 
Så jag gör inga nyårslöften. Jag skriver ner hur jag vill MÅ iår istället.
Jag kom inte på det själv. Jag har hört kanadensiska Danielle LaPorte talas om det (du kommer till hennes sida när du klickar på länken).
För allt vi försöker åstadkomma är för att vi vill må på ett visst sätt. Vi vill KÄNNA oss viktiga, respekterade, mäktiga, kloka, snälla. Så om vi börjar i den ändan och syr ihop våra planer utifrån hur vi vill må inombords så tror jag att det finns en chans för något mer meningsfulla planer och att de kommer bli lättare att ro i mål.
 
Låt oss hoppas på det! :)

Day Planner by Danielle LaPorte <3

Love and GOALS WITH SOUL 2015 to Everyone!   

Presentation


Embracing the NOW, Zebra-style.

Links

Ask Kasia

16 besvarade frĺgor

Latest Posts

Categories

Archive

Guest Book

Calendar

Ti On To Fr
       
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
<<< Juli 2016
>>>

Tidigare år

Search

Statistics


Ovido - Quiz & Flashcards